Czuć życie w ciele, czyli co blokuje radość?

Ciało i umysł działają jako jedność, aby podtrzymać życie w organizmie; działają również jako jedność na poziomie głębokich procesów energetycznych. Umysł potrafi wpłynąć na ciało, a ciało oczywiście, wpływa na myślenie i procesy psychiczne. Zatem jeśli ktoś cierpi na depresję i ma rozpaczliwie czarne myśli, czuje się beznadziejnie i przegrany, w jego ciele to nastawienie będzie widoczne w spowolnionym przepływie impulsów, w zmniejszonej ruchliwości i ograniczonym oddechu. Wszystkie funkcje życiowe doświadczają depresji, również metabolizm. Zaburzony metabolizm wpływa na obniżenie energii życiowej.


Chroniczne napięcia mięśniowe w różnych częściach ciała stanowią więzienie, które ogranicza swobodną ekspresję duszy osoby. Te napięcia można odnaleźć w szczęce, karku, ramionach, w klatce piersiowej, górnych partiach pleców i nogach. Zdradzają one zahamowania impulsów, których osoba nie ośmiela się wyrażać ze strachu przed „karą” słowną lub cielesną. Groźba odrzucenia lub utraty miłości rodzicielskiej jest postrzegana przez dziecko jako zagrażająca życiu i często wywołuje lęk. Dziecko, które żyje w lęku, jest napięte i bojaźliwe. Jest to bolesny stan i dziecko szybko znieczula się, aby nie odczuwać bólu i lęku. Przytępienie doznań z ciała usuwa ból i strach, ponieważ „niebezpieczne” sygnały zostają skutecznie uwięzione. W ten sposób dziecko zapewnia sobie „przetrwanie”, stłumienie staje się sposobem na życie, nie tylko życie dziecięce ale później również dorosłe.

Wielu ludzi czuje napięcie w ciele, gdyż powoduje ono ból, ale nie są świadomi, że zarówno napięcie, jak i ból są wynikiem tego, jak funkcjonują lub jaki tryb życia prowadzą. Niektórzy postrzegają swoje napięcia jako oznakę siły, jako dowód, że potrafią stawić czoła przeciwnościom losu, że nie zawiodą i nie ugną się pod naciskiem stresu, że potrafią znosić dyskomfort, a nawet cierpienie. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, w jak głębokim żyje lęku. Każdy chronicznie napięty mięsień w ciele to przerażony mięsień, inaczej nie trzymałby on tego napięcia, wbrew naturalnemu przepływowi uczuć i życia. Jest to również „wściekły” mięsień, ponieważ złość jest naturalną reakcją na przymus powściągliwości i ograniczenie wolności.

Jeśli lęk czy smutek są zbyt intensywne, mamy skłonność do ich wypierania i w rezultacie ciało staje się odrętwiałe i bez życia. Wyparcie uczuć skutkuje utratą zdolności odczuwania, którą nazywamy depresją. Jest to stan, który niestety może stać się sposobem na życie.

Kiedy żywotność ciała jest silna i witalna, uczucia, jak pogoda, zmieniają się. W jednej chwili możemy się złościć, potem kochać, a następnie płakać. Smutek może zmienić się w rozkosz tak szybko, jak po deszczu wychodzi słońce. Ta zmiana nastroju, tak jak zmiana pogody, nie zaburza równowagi osoby. Zmiany następują na powierzchni i nie zakłócają głębokiej pulsacji, która zapewnia osobie dobre samopoczucie. Wypieranie uczuć jest niszczycielskim procesem, który ogranicza i zmniejsza wewnętrzny puls życia, wewnętrzną żywotność i stan radości. Z tego powodu, gdy wypieramy jedno uczucie, wyparciu ulegają też wszystkie inne. Jeśli wypieramy lęk, wypieramy też złość. Wypierając złość, wypieramy miłość.

My, ludzie jesteśmy uczeni, że pewne uczucia są „złe”, a inne „dobre”.
To ważne, by zauważyć, że nie jest czymś złym mieć w sobie uczucia. Dopóki w ciele płynie życie, osądzanie uczuć jako dobrych czy złych jest jak osądzanie osoby, a nie jej zachowania. Kiedy potępiamy jakiekolwiek uczucie, tak naprawdę potępiamy życie.
Osoby, które wyparły swój gniew, wykazują wyraźne napięcia mięśni w górnych partiach pleców i ramion. W wielu przypadkach ich ramiona są przygarbione, zaokrąglone i uniesione. Większość osób nie czuje napięcia np. w szczęce i nie uświadamia sobie, że owo napięcie to niewykrzyczane i niewypłakane impulsy.

Każde chroniczne napięcie to ograniczona zdolność wyrażania siebie.

Wewnętrzna wolność manifestuje się w fizycznym wdzięku, w lekkości i witalności ciała. Związana z wolnością od poczucia winy, wstydu i samoświadomości. Jest fizycznym przejawem niewinności w działaniu, które jest spontaniczne, nie zna podstępu i jest wyrazem zgody z samym sobą.

Radość jest wszędzie. W zieleni trawy, odkrywającej ziemię, w błękitnej pogodzie niebios, w niezwyciężonej bujności wiosny, w poważnej wstrzemięźliwości szarej zimy, w ciepłym ciele, ożywiającym nasz kształt cielesny, w kształcie postaci ludzkiej, szlachetnej i wyprostowanej, w życiu, w używaniu wszystkich naszych sił. „Ten tylko zdobył ostateczną prawdę, kto wie, iż cały świat to dzieło radości”.

Radość nie może istnieć bez smutku. Życie to zarówno przyjemność, jak i ból. Możemy go akceptować tak długo, jak długo nie utkniemy w nim na dobre. Możemy pogodzić się ze stratą, jeśli mamy świadomość, że nie jesteśmy skazani na wieczny smutek. Możemy zgodzić się na noc, ponieważ wiemy, że nadejdzie dzień, i możemy zgodzić się na smutek, kiedy wiemy, że po nim nastąpi radość. Radość nadejdzie tylko wtedy, kiedy nasza dusza jest wolna.

Zdrowie emocjonalne to zdolność przyjęcia i akceptacji rzeczywistości, a nie uciekanie od niej. Podstawową rzeczywistością każdego człowieka jest jego ciało. Dlatego aby poznać siebie, należy wczuć się we własne ciało. Wyparcie uczuć w którejkolwiek jego części jest wyparciem części siebie. Samoświadomość jest odkrywaniem siebie poprzez odczuwanie całego ciała, od czubka głowy po czubki palców. Wiele osób traci świadomość i poczucie ciała pod wpływem stresu. Oddzielają się niejako od samych siebie, aby uciec przed rzeczywistością.

Niektórzy nie mają czucia w plecach. Mówi się o nich, że pozbawieni są kręgosłupa. Inni nie maja czucia w brzuchu. Te osoby wykazują zwykle brak odwagi.

W istocie każda część ciała, z którą mamy kontakt, uczestniczy w kształtowaniu naszego poczucia siebie.

Możemy pozostać w kontakcie z ciałem jedynie wtedy, gdy jest ono witalne i pełne żywotności. Kiedy każda jego część tętni i wibruje życiem, czujemy się pełni radości i szczęścia. Lecz aby tak się stało, musimy poddać się swemu ciału i jego uczuciom. Poddanie się ciału oznacza zgodę na to, aby stało się pełne życia i wolności. Oznacza przyzwolenie na niekontrolowane procesy ciała, takie jak oddychanie, oraz na pełną wolność w działaniu, bez poddawania go kontroli. Ciało nie jest maszyną, którą można włączyć i wyłączyć. Ciało ma własną mądrość i wie, co robić. Dobrze jest się wyrzec złudzeniu, że umysł jest potęga. Najlepszym punktem startowym jest oddech. Wszelkie stany emocjonalne mają bezpośredni wpływ na rytm oddechu. Osoba która jest sfrustrowana, zamartwia się lub jest spięta, nie czuje kontaktu z ziemią, ponieważ jej stopy są odrętwiałe – może wiedzieć, że dotyka podłoża, ale nie doświadcza tego kontaktu. Taka osoba wycofała energię z dolnych części ciała w reakcji na strach. Kiedy jest on zbyt wielki do uniesienia, człowiek może wycofać właściwie wszystkie uczucia z ciała, ograniczając świadomość tylko do obszaru głowy. Będzie wtedy żyć w świecie fantazji. Wiele osób żyje w swoich głowach bardziej niż w swoich ciałach, aby uniknąć przytłaczających i bolesnych uczuć w ciele. Niektórzy nawet „oddzielają się” od ciała. Ich świadomość wychodzi z ciała i doświadczają siebie jako obserwatorzy z boku.

Kontakt z rzeczywistością nie jest czymś, co mamy w pełni albo czego nie mamy wcale. Jedni maja ten kontakt lepszy, inni są bardziej oddzieleni i nieobecni. Kiedy uczucie jest nieobecne, stłumione lub intensywnie zredukowane, osoba szuka sensu życia w świecie na zewnątrz, poza sobą. Ci, których ciało jest witalne, elastyczne i wibrujące, doznają rzeczywistości. Miarą kontaktu z rzeczywistością jest żywotność ciała i zdolność odczuwania. Osobą zdolną odczuwać opisujemy jako osobę ugruntowaną. Być ugruntowanym to czuć własne stopy na ziemi.

Odzyskanie siebie to stan, w którym osoba wie, co czuje, i jest w stałym kontakcie z samym sobą. Ma również zdolność adekwatnego wyrażania się we własnym interesie. Jest panem siebie. Wszelka nieświadoma kontrola, wynikająca z lęku przed byciem sobą i wyrażaniem siebie, znika. Znika też całe poczucie winy z powodu tego, kim się jest i co się czuje. Rozpuszczają się napięcia w ciele, które blokowały wyrażanie siebie i ograniczały samoobserwację. W ich miejsce pojawiają się akceptacja i wolność. Człowiek zaczyna cieszyć się z samego faktu istnienia. Nasze życie nie jest daremne i bezcelowe. Możemy odnaleźć sens istnienia w głębszym doświadczaniu radości.
Żyjemy w hiperaktywnej kulturze, która dostarcza zbyt wielu bodźców, wystawia nas na zbyt silną stymulację. Za dużo w niej ruchu, za dużo hałasu, dźwięków, za dużo rzeczy, za dużo „brudu”. Ten „hałas” może doprowadzić do szału. Można oczywiście „przetrwać” i nie oszaleć, lecz aby to osiągnąć, należy znieczulić się na otaczający hałas i brud oraz ciągły ruch. Podobna hiperaktywność dostała się również pod strzechy, w postaci telewizji i urządzeń elektronicznych. W takiej kulturze nie ma miejsca na brak pośpiechu i wyciszenie. Hiperaktywność zasilana frustracją powoduje brak kontaktu z głębokim wewnętrznym źródłem własnej jaźni, duszy, ducha, ciała. Nasza kultura zwraca się na zewnątrz i tam właśnie szukamy sensu naszego istnienia, w wydarzeniach, nie w uczuciach; w robieniu, nie w byciu; w posiadaniu rzeczy, nie w posiadaniu siebie. To czyste szaleństwo i doprowadza nas do szaleństwa, ponieważ odcina nas od natury, od ziemi, po której stąpamy, od rzeczywistości.

Poddanie się ciału i uczuciom pomaga uwolnić się od „wyścigu szczurów” współczesnego życia i w ten sposób odczuć pasję i radość, które przynosi nam wolność. Jednakże niełatwo jest osiągnąć ten cel. Jesteśmy obciążeni wiedzą o tym, co dobre, a co złe, i świadomością, która ogranicza naszą spontaniczność.

Kiedy zagłuszamy samych siebie, tracimy wrażliwość. Dobrze jest, kierować się wrażliwością zarówno w stosunku do innych, jak i do samych siebie. Jeżeli nie jesteśmy wrażliwi w odniesieniu do siebie, nie możemy być wrażliwi na innych. Wrażliwość jest zdolnością docenienia delikatnych niuansów ekspresji związanych z życiem ludzkim i pozaludzkim. Wrażliwość taka zależy od wewnętrznego spokoju wyrosłego na gruncie braku walki czy wysiłku. Jest to wartość, która nadaje życiu sens, gdyż sprzyja radości.

Podróż ku samoodkryciu nigdy się nie kończy, trwa przez całe życie.

Opracowanie własne na podstawie Alexander Lowen „Radość” (naucz się wyzwalać energię stłumionych uczuć)

 

Trening Jacobsona – progresywna relaksacja mięśni – metoda Buteyko