Dziecko wewnętrzne, pokochaj siebie na nowo

Mało kto ma przyjemne, spokojne dzieciństwo – raczej słyszymy „nie, nie rób tego, nie właź, nie skacz, nie garb się ….” To budzi w nas złość, żal. Ale bardzo chcemy kochać rodziców, więc bronimy się przed przykrymi uczuciami. Spychamy je w głąb nas samych. Czy właśnie z takich zepchniętych uczuć utkany jest obraz tego, co nazywamy wewnętrznym dzieckiem? Czy to dziecko nosimy w sobie jako dorośli?

Wewnętrzne dziecko jest jak najbardziej żywą treścią naszego głębokiego, pierwotnego życia psychicznego. To żywa, czująca cześć nas samych, to nasze młodsze, wrażliwe i bezbronne, a jednocześnie uduchowione „ja”.

Wewnętrzne dziecko daje nam radość i nadzieję, z niego czerpiemy siły życiowe. Ono umożliwia nam odradzanie się do nowych wyzwań. To źródło potencjału, dzięki któremu tworzymy nowe projekty i rozwiązania, oraz budujemy przyjazne, bliskie relacje. Wewnętrzne dziecko nosi w sobie dobrą i złą pamięć, może być zranione, pozbawione naturalnej energii.

Rodzice, opiekunowie, nauczyciele, wychowawcy określają, jakie dziecko powinno być, aby zostało przez nich zaakceptowane. Poprzez system ocen, sugestii świadomych i nieświadomych ustanawiają określone warunki akceptacji. Dziecko rozwinie zatem tendencję do tego, by odrzucać, pomijać i wypierać doświadczenie i uczucia, które nie są zgodne z warunkami godności.

Za przykład takiego procesu może służyć stosunek rodziców dziecka do takich uczuć, jak złość oraz strach. Wielu rodziców i wychowawców jest przekonanych, że uczucie złości już samo w sobie jest czymś złym, niewłaściwym, grzesznym. Nauczyli się (w swoim dzieciństwie) wypierać uczucie złości i uczą tego swoje dzieci. Ustanawiają dla dziecka warunek godności, który brzmi: „nie powinno być w tobie żadnej złości, wściekłości”. Kiedy się złościsz, jesteś niedobrym, niegrzecznym dzieckiem. Nie kocham Cię takiego”. Poddane takiemu treningowi dziecko w momencie pojawienia się złości w polu jego świadomości zacznie natychmiast wypierać to uczucie i zaprzeczać jego istnieniu. Zacznie stosować mechanizmy obronne wypierania (to nigdy się nie zdarzyło) i zaprzeczania (to nie dzieje się naprawdę), dysocjacji (nie pamiętam co się wydarzyło), projekcja (to zdarza się tobie, nie mnie), bagatelizowanie (zdarzyło się, owszem, ale to nic wielkiego) które pozwolą mu przetrwać. Mechanizmy obronne naszego ego to sposób na odwrócenie naszej uwagi od cierpienia.

Zbliżony proces może się również odbywać w przypadku uczucia strachu. To naturalne dla człowieka uczucie często w dzieciństwie jest krytykowane i oceniane. Rodzice, którzy nie akceptują i nie potrafią w otwarty sposób przyjąć swojego strachu, odrzucają także strach dziecka. Kiedy dostrzegają u dziecka to uczucie, starają się je raczej usunąć albo mu zaprzeczyć niż przyjąć je w życzliwy sposób poprzez wysłuchanie i zrozumienie. Wyrażają raczej zdania typu: „nie bój się”, „nie ma się czego bać”, „chłopcy się nie boją”, „grzecznemu dziecku nic się nie stanie”.

W ten sposób zostaje dla dziecka ustanowiony warunek godności, bycie wolnym od wszelkiego strachu. Dziecko, by być zaakceptowane, ulega presji dorosłych i uczy się wypierać strach do nieświadomości. W rezultacie może stać się osobą zalęknioną, wstydząc się jednocześnie swego strachu.

Proces ten można ująć w powstaniu rozbieżności między „ja realnym” a „ja idealnym”. „Ja realne” dotyczy obrazu samego siebie w chwili obecnej. „Ja idealne” natomiast dotyczy tego, jaką dana osoba chciałaby być.

Osoba w toku swego rozwoju psychicznego (wiek młodzieńczy, okres dojrzewania) może stawiać sobie nierealne wymagania. Ponieważ nie zaznała otwartej, życzliwej akceptacji samej siebie wraz z uczuciami i myślami, jest stale niezadowolona z tego, jaką jest. Jej życie polega na podtrzymywaniu ciągłych projekcji, wyobrażeń i oczekiwań dotyczących tego, jaką chciałaby się stać. Rozbieżność między „ja realnym” i „ja idealnym” jest tak duża, że osoba żyje w silnym napięciu i dyskomforcie, stały ból psychiczny możemy zobaczyć u osób które są uzależnione od różnych substancji, mają zachowania lękowe czy stany depresyjne.

Małe dzieci w naturalny sposób wyrażają smutek, żal, strach czy złość (możemy od nich uczyć się tych umiejętności). Uczucia służą im do komunikowania się ze światem zewnętrznym, do informowania o stanie swojego wnętrza, o istotnych potrzebach. Jednak wielu rodziców zostało tak ukształtowanych, że nie potrafią przyjąć tych uczuć, potrzeb. Tacy rodzice zawstydzają i wpędzają w poczucie winy dziecko w chwili, kiedy otwarcie ujawnia ono swoje uczucia – „co się tak trzęsiesz i boisz, jakby naprawdę było się czego bać” (zaprzeczanie i zawstydzanie potrzeby poczucia bezpieczeństwa), „dlaczego zadajesz w kółko te same, głupie pytania?”(zaprzeczanie i zawstydzanie wiedzy o świecie), „jesteś złym dzieckiem”, „co z ciebie wyrośnie”, „nie przeżywaj”, „zobacz jak inne dzieci są grzeczne i posłuszne, wstydź się”. W rezultacie dziecko może na trwale połączyć uczucie wstydu z innymi uczuciami, takimi jak lęk, smutek, żal czy złość. Ta uczuciowa cenzura prowadzi do zamrożenia i wypierania uczuć.

Skrzywdzone wewnętrzne dziecko może zatruwać również dorosłe życie np. chroniczną depresją, wywołującą uczucie pustki. Depresja taka jest rezultatem przystosowania się dziecka do fałszywego ja (jaki powinienem być) i odrzuceniem prawdziwego ja (jaki jestem, kim jestem?).

Odrzucenie prawdziwego ja jest jednoznaczne z powstaniem pustego miejsca – „dziurą w duszy”. Gdy człowiek traci swoje prawdziwe ja, traci tym samym kontakt ze swymi prawdziwymi uczuciami, a przez to również potrzebami i pragnieniami (uczucia są drogowskazem do naszych potrzeb). W ich miejsce doświadcza uczuć, jakich żąda fałszywe ja. np. „miła kobieta” nigdy nie okazuje gniewu, złości ani zdenerwowania.

Jeżeli nasze wewnętrzne dziecko zostało skrzywdzone czujemy wewnątrz nas pustkę i przygnębienie. Życie zdaje się nierzeczywiste, jesteśmy tu, lecz stoimy na uboczu zdarzeń bo nie potrafimy czuć i przeżywać. Pustka wiedzie do osamotnienia. Ponieważ nigdy nie jesteśmy tym, kim jesteśmy naprawdę. I nawet jeśli ludzie podziwiają nas i garną się do nas, czujemy się samotni.

Jeśli rodzice nas nie słyszeli, nie widzieli trudno nam dostrzec samych siebie. Często nie zdajemy sobie z tego sprawy że nie widzimy siebie, nie słyszymy siebie. Nie zdajemy sobie sprawy że poświęcamy mało uwagi temu, co się dzieje w nas i jak reagujemy na samego siebie, a większość uwagi poświęcamy temu jak odbierają nas inni.

Opracowanie własne na podstawie: Paweł Karpowicz „Terapia wewnętrznego dziecka”, John Bradshaw „Powrót do swego wewnętrznego domu”.

Kiedy dziecko jest krytykowane, uczy się osądzać.

Kiedy dziecko jest prześladowane, uczy się walczyć.

Kiedy dziecko jest wyśmiewane, uczy się nieśmiałości.

Kiedy dziecko jest zawstydzane, uczy się poczucia winy.

Kiedy dziecko jest rozumiane, uczy się cierpliwości.

Kiedy dziecko jest szanowane, uczy się cenić samego siebie.

Kiedy dziecko jest traktowane sprawiedliwie, uczy się jak być sprawiedliwym.

Kiedy dziecko może żyć w bezpieczeństwie, uczy się lubić samo siebie.

Kiedy dziecko jest przyjmowane przyjaźnie, uczy się znajdowania w świecie miłości.”

(Z pedagogicznej mądrości Wschodu)