Krytyk wewnętrzny, uważaj co do siebie mówisz

Każdego dnia, przez wiele godzin, toczy się wewnętrzna rozmowa człowieka z samym sobą, który komentuje w myślach bieżące wydarzenia, zanurza się we wspomnieniach, analizuje problemy, zadaje pytania.

Treść monologu wewnętrznego odzwierciedla sposób, w jaki człowiek traktuje samego siebie. Może być wyrozumiały albo wymagający, akceptujący albo kwestionujący, pełen zaufania i wiary albo nieufny. Może koncentrować się na zaletach albo wadach, na klęskach albo sukcesach itp.

Nasz wewnętrzny głos może przypominać nam o przeszłych pomyłkach, smutkach, rozczarowaniach, zamęczać nas mniej lub bardziej wybredną krytyką, przedstawiać nam przerażające lub choćby nieprzyjemne wizje przyszłości, porównywać nas do innych, bądź szkodzić nam na inne sposoby. Wypowiedzi takie jak „to była kompletna porażka”, „nigdy nie uda mi się tego zrobić”, „życie jest za trudne”, „zawsze coś zepsuję ”, „na pewno to się nie powiedzie”, „muszę coś z tym zrobić”, „należy tak się zachowywać”, „wypada tam iść” itd. są zwykle źródłem nieprzyjemnych uczuć.

Słowa, jakie mówimy do siebie, mają ogromny wpływ na nasz stan emocjonalny, a także na motywację postępowania w życiu. Wsłuchanie się w wewnętrzny głos oraz uświadomienie wszystkiego, co do siebie mówimy, może pomóc w zrozumieniu naszych reakcji, które się wydają niezrozumiałe i zaskakujące.

Myśli takie jak „nic, co robię, nie ma znaczenia”, „jestem do niczego” itp. wypowiadane tubalnym, powolnym głosem mogą nas łatwo wpędzić w depresję. „Zaraz umrę!” krzyczane wysokim, piskliwym głosikiem wywołuje w nas poczucie lęku i paniki. Warczane przez zęby „oni uwzięli się na mnie”to świetna pożywka dla wściekłości i paranoi. Nasze nieprzyjemne emocje są czasami tak silne, że nie dostrzegamy kryjącego się za nimi naszego wewnętrznego głosu.

Myślę, że jesteś w stanie sobie przypomnieć przynajmniej jedną sytuacje, w której Twój wewnętrzny głos mówił Ci coś takiego, wpędzając Cię w kiepski stan emocjonalny. Negatywne myśli to coś, czego nie kontrolujemy świadomie. Pojawiają się one samoistnie, a większość wysiłków mających na celu ich powstrzymanie jest skazana na porażkę. Co więcej, próby wyeliminowania takich myśli na ogół tylko wzmacniają częstotliwość i intensywność, z jaką się one pojawiają. Co prawda nasza świadomość świetnie radzi sobie z rozwiązaniem wielu problemów, ale nie jest narzędziem uniwersalnym. Aby uporać się z niektórymi problemami, musimy poznać mechanizmy naszych automatycznych i nieświadomych działań. Przez nieświadomość rozumiem wszystkie aspekty naszego życia, których na co dzień nie zauważamy, a nawet nie zdajemy sobie z nich sprawy. Wiele z nich możemy jednak dostrzec, kiedy tylko nauczymy się odpowiednio patrzeć i zadawać odpowiednie pytania. Pozwala to dokonać w nich stosownych zmian.

Wszyscy słyszymy wewnętrzne głosy. Mogą one sugerować nam zadania, które musimy podjąć, ostrzegać nas przed zagrożeniami, albo przypominać nam o wydarzeniach dnia, podpowiadając: „dzisiaj jest ważne spotkanie rano” lub „dzisiaj zrobiliśmy kawał dobrej roboty”.

Czasami nasze wewnętrzne głosy dają nam użyteczne rady. Przykładowo większość rodziców stara się zaimplementować w głowach swoich dzieci głos mówiący: „zawsze rozejrzyj się przed wejściem na jezdnię”, który może uchronić je przed potrąceniem. Taki głos może również dawać nam informację niezbędną do rozwiązania problemów.

Niemowlęta zaczynają uczyć się języka poprzez przysłuchiwanie się rodzicom i innym ludziom w swoim otoczeniu. Pierwszym krokiem tego procesu jest zapamiętywanie słyszanych dźwięków i powolne rozpoznawanie ich powtarzalnych form i szablonów dźwiękowych. Słuchając, dzieci uczą się też wydawania dźwięków, początkowo przez gaworzenie, a następnie poprzez upodabnianie go do słów wymawianych przez innych. Na samym początku słowa, które słyszą i starają się wymówić, nie mają jeszcze dla nich żadnego sensu, a nauka ogranicza się wyłącznie do rozpoznawania i wymawiania słów w ojczystym języku. Następnym zadaniem, przed jakim staje dziecko, jest podzielenie ciągu dźwięków na pojedyncze słowa i zrozumienie, co te słowa oznaczają, poprzez powiązanie ich z powtarzalnymi zdarzeniami. Przypomina to uczenie się języka obcego, kiedy znacznie szybciej jesteśmy w stanie stanie zrozumieć wypowiedź innej osoby, niż złożyć własną.

Poza słowami, których uczymy się od naszych rodziców, opiekunów i innych ludzi, od najmłodszych lat poznajemy również głośność, tempo, rytm, nacechowanie emocjonalne języka, poszczególnych słów. Podsumowując, głos którym mówili do nas rodzice w dzieciństwie, staje się naszym wewnętrznym głosem w dorosłości.

Człowiek jest tak przyzwyczajony do głosu wewnętrznego, że często nie zdaje sobie sprawy z jego treści. Ludzie doświadczający negatywnego monologu często decydują się nie podejmować żadnych działań mających na celu wyciszenie takich głosów, aby unikać niesionych przez nie nieprzyjemnych emocji. Niektórzy starają się to osiągnąć poprzez podejmowanie ryzyka, działania, inni preferują alkohol, jeszcze inni zaczynają się objadać.

Czasami próbujemy stłumić wewnętrznego krytyka poprzez racjonalną krytykę lub spieranie się z nim, ale to sprawia, że rośnie on w siłę, czego zazwyczaj bardzo nie chcemy. Nawet jeżeli uda się w ten sposób tymczasowo wyciszyć głos wewnętrzny, prędzej czy później wróci on, by nas dalej męczyć. Możemy stać się szczęśliwsi dopiero wtedy, kiedy potrafimy kontrolować własne myśli. Szczęście nie przyjdzie do nas ze strony innych ludzi czy sprzyjających okoliczności. Ono już jest w nas, w naszym wnętrzu i tylko od nas samych zależy, czy je wydobędziemy.

Opracowanie własne na podstawie: Steve Andreas „Kontrolowanie wewnętrznego krytyka”,

Ewa Woydyłło „Zaproszenie do życia”.