Pewne lata dzieciństwa mogą stanowić dla naszej pamięci białą plamę. Możemy np. nie pamiętać niczego od narodzin do lat 6, albo pomiędzy 5 i 7 r.ż., natomiast pamiętamy wszystko, co wydarzyło się przedtem lub potem. Jednym ze sposobów, za pomocą których dzieci bronią się przed przygniatającymi uczuciami, jest „lukrowanie” wspomnień o wydarzeniach, które je wywołały, aby były łatwiejsze do zniesienia, albo wyrzucanie ich ze świadomości za pomocą wielu mechanizmów obronnych.
Mechanizmy obronne to sposoby, za pomocą których zdrowa świadomość broni się przed bolesnymi lub zagrażającymi zdrowiu przeżyciami. Przykładem może być czasowe otępienie, które blokuje uczucia po niespodziewanej śmierci ukochanej osoby.
Czasami musimy użyć takich mechanizmów obronnych umożliwiających nam zablokowanie uczuć zrodzonych w trakcie poniżających, bolesnych przeżyć, aby przetrwać i dorosnąć. Te mechanizmy obronne mogły działać skutecznie, kiedy byliśmy dziećmi, i prawdopodobnie pozwoliły nam zachować zdrowie i równowagę emocjonalną, a niekiedy nawet życie, w okresie dojrzewania.
Kiedy jednak dorastamy, owe zbawienne mechanizmy często przestają pełnić jedynie funkcję obronną i zamieniają się w barykady nie do zdobycia, które nie pozwalają nam dostrzec świata taki jaki jest. Jasne rozpoznanie tego, co przydarzyło się nam w życiu, oraz zdolność do opowiedzenia o tych przeżyciach to decydujące elementy odważnego stawienia czoła i wejście na drogę uzdrowienia.
Kiedy mechanizmy obronne zablokują nam dostęp do nadużyć doznanych w dzieciństwie, możemy dorosnąć i poślubić osobę bardzo podobną do tego rodzica płci przeciwnej, który nas poniżał. Zwykle nie zdajemy sobie z tego sprawy. Zniekształcenie lub zablokowanie niektórych lub wszystkich wspomnień powoduje, że jesteśmy ślepi na jakiekolwiek podobieństwa między osobą, którą wybraliśmy na towarzysza życia, a rodzicem, który nas skrzywdził. Na skutek działania mechanizmów obronnych nie zdajemy sobie sprawy, że poślubiamy kogoś, kto może pomóc nam odtworzyć – w całości lub częściowo – dysfunkcjonalny, poniżający system rodzinny, w jakim się wychowywaliśmy. Nie potrafimy prawidłowo postrzegać rzeczywistego naszego myślenia, odczuwania i zachowania, nie jesteśmy w stanie wypracować w sobie różnych reakcji na sytuacje, które wydają się nam „bez wyjścia”. Poznanie mechanizmów obronnych pomoże nam rozpoznać je i zrozumieć ich działania, polegające nie tylko na blokowaniu wspomnień z przeszłości ale i na niedostrzeganiu teraźniejszości i braku kontroli nad samym sobą.
Dzieci wykorzystują mechanizmy wyparcia, tłumienia i rozszczepienia, aby poradzić sobie z urazami z przeszłości. Mechanizmy te usuwają ze świadomości wspomnienie przeżycia, które mogłoby zdruzgotać dziecko. Urazowe przeżycia rodzą tyle długotrwałego bólu i lęku, że dziecko mogłoby tego nie znieść.
Wyparcie to automatyczne i nieświadome wyrzucenie z pamięci zdarzeń, które są zbyt bolesne, aby je zapamiętać. Tłumienie to świadome zapominanie o zdarzeniach, które są zbyt bolesne, aby je zapamiętać. Rozszczepienie to psychologiczne oddzielenie poczucia własnej rzeczywistości („kim jestem”) od swego ciała w trakcie aktu nadużycia i ukrycie owej wewnętrznej jaźni w takim miejscu, w którym nadużycie nie może być postrzeżone, usłyszane, odczute lub przeżyte w jakikolwiek inny sposób. Zwykle dzieci używają mechanizmu rozszczepienia tylko wtedy, gdy doznawane nadużycie zagraża ich życiu, a więc wówczas, gdy odczuwają lęk, że ich poczucie tożsamości ulegnie zniszczeniu albo też zostaną fizycznie zniszczone w sytuacjach takich jak, napastowanie seksualne lub ciężkie pobicie.
Mechanizm wyparcia automatycznie wyrzuca z pamięci bolesne i przerażające wspomnienia i spycha je do podświadomości. Osiągnąwszy wiek dojrzały, osoba taka nie może sięgnąć do tych wspomnień świadomym aktem woli: są po prostu niedostępne. Natomiast wspomnienia stłumione mogą być wywołane, ponieważ akt stłumienia jest rezultatem świadomego zamiaru.
Jako dziecko Brad był świadkiem, jak ojciec uderzył jego matkę. Gdyby użył mechanizmu wyparcia, w ogóle by nie pamiętał, że takie zdarzenie miało miejsce. Natomiast używając mechanizmu tłumienia, powiedziałby sobie: „Ta scena jest zbyt straszna, aby ją zapamiętać; muszę o niej zapomnieć”. Niezależnie od rodzaju wykorzystanego mechanizmu obronnego, Brad był w pełni świadomy podczas aktu nadużycia i przeżył go w całości – zobaczył go, doznał specyficznych uczuć i na ich podstawie sformułował konkretne myśli.
W obu przypadkach informacja o zdarzeniu przechodzi do podświadomości, ale w przypadku wyparcia dzieje się to bez udziału świadomości i woli Brada, a wyparte doznanie przestaje być dla niego dostępne i Brad nie może przywołać go w pamięci nawet wówczas, jeśli tego chce. Natomiast stłumione przeżycia mogą być często przywoływane świadomym wysiłkiem. Może też być tak, że Brad przeczyta coś o nadużyciach wobec dzieci, zastanowi się nad symptomami, zdarzającymi się mu w życiu dorosłym, dojdzie do wniosku, że coś takiego musiało mu się przydarzyć w dzieciństwie, zacznie o tym usilnie myśleć i w końcu przypomni sobie owo wydarzenie, wydobywając je z podświadomości.
Kiedy Brad jako „dorosłe dziecko”, zgłasza się na terapię może nie pamiętać o przeszłości.
Jeśli terapeuta wspomni mu o różnych nadużyciach wobec dzieci wtedy Brad może przypomnieć sobie że również jemu coś takiego się zdarzyło. Tak więc, z pomocą z zewnątrz, podświadomość Brada może zacząć uwalniać jego własną stłumioną przeszłość która nie przepracowana ma wpływ na teraźniejszość.
Rozszczepienie usuwa ze świadomości jakieś wydarzenie, podobnie jak wyparcie. Polega ono na tym, że ciało dziecka pozostaje na miejscu i jest nadal poddawane jakiejś formie poniżenia lub wykorzystania, lecz emocjonalnie i umysłowo dziecko „oddala się”. Chociaż ciało może odczuwać ból, dziecko jest „nieobecne” i „nie czuje” wykorzystania i poniżenia. Natomiast przy użyciu mechanizmu wyparcia i stłumienia dziecko przeżywa akt wykorzystania z pełną mocą we wszystkich 3 sferach swojej rzeczywistości: fizycznej, umysłowej i emocjonalnej.
Dorosłe dziecko może wydobyć ze swojej podświadomości wspomnienie jakiegoś poniżającego przeżycia, w trakcie którego w dzieciństwie zostało poddane procesowi rozszczepienia. Odbywa się to za pomocą bardzo spontanicznego nawrotu do przeszłości. Spontaniczny nawrót jest procesem, w którym można odzyskać wspomnienia utracone w wyniku rozszczepienia. Często zachodzi podczas psychoterapii, pod kontrolą psychoterapeuty. Podczas spontanicznego nawrotu osoby są jakby przeniesione w swoją przeszłość – ponownie przeżywają urazowe wydarzenia z dzieciństwa z tą różnicą, że podczas terapii osoba otrzymuje wsparcie i pomoc ze strony terapeuty i po zakończeniu spontanicznego nawrotu osoba będzie pamiętała, co się w jego trakcie wydarzyło. Pewne szczegóły z przeszłości mogą być zniekształcone lub niewyraźne. Dla procesu psychoterapii jest jednak najważniejsze, że osoba sięgnęła pamięcią do określonego rodzaju nadużycia, w trakcie którego zwalono na nią ciężar cudzych, wzbudzonych uczuć, wciąż dręczących i upośledzających ją w wieku dorosłym.
Próby odzyskania wspomnień przy pomocy osób nieprzeszkolonych są niebezpieczne i nie powinno się ich podejmować.
Podczas psychoterapii często napotykamy na kwestię zagrażającą naszemu ego lub zagrażającą kontynuacji przez nas jakiegoś nałogu. Takie zdarzenie po prostu „znika” i nie możemy go sobie przypomnieć, nawet w trakcie specjalnej konfrontacji. Obronne mechanizmy minimalizacji, zaprzeczania i złudzenia mogą spowodować zniekształcenie opinii zarówno o naszym obecnych zachowaniu, jak i o naszej przeszłości.
Minimalizacja oznacza, że pomniejszamy znaczenie tego, co robię, myślę lub czuję; uważam, że jest to mniej ważne i mniej szkodliwe, niż gdyby to samo robił, myślał lub czuł kto inny. Na przykład, mówię sobie, że może przeciążenie obowiązkami, ustawiczne przemęczenie i poirytowanie nie jest wcale tak strasznie szkodliwe. Mówię sobie, że jak tylko będę miała trochę czasu, to zrobię z tym porządek. Kiedy jednak moja przyjaciółka wyznaje mi to samo o sobie, mówiąc, że w ogóle nie ma dla siebie czasu i jest wyczerpana tym ciągłym miotaniem się między swoimi dziećmi, współpracownikami, mężem i przyjaciółmi, myślę:”Czy ona nie widzi, że za dużo na siebie bierze? Dlaczego nie pozbędzie się jednego czy dwóch obowiązków? Przecież robi wszystko, żeby doprowadzić się do załamania nerwowego!”. Dostrzegam swój stan nadmiernego zaangażowania w zbyt wiele spraw, ale ukrywam przed sobą rozmiary spustoszenia i utratę kontroli nad własnym życiem. Minimalizuję skutki swego zaangażowania w zbyt wiele spraw.
W dzieciństwie minimalizacja działa podobnie. Osoba widzi jak ojciec uderza matkę. Jest wstrząśnięta i przerażona, ale minimalizuje to wydarzenie, mówiąc sobie: „No cóż stało się i naprawdę cierpię z tego powodu, ale w końcu zdarzają się gorsze rzeczy”. Wspomnienie tego wydarzenia pozostaje w jej świadomości. Osoba może o nim mówić. Może je opisać, wie, że coś takiego się wydarzyło. Wmawia jednak w siebie, że wówczas, gdy była dzieckiem, nie wywarło to na niej wielkiego wrażenia, chociaż zdaje sobie sprawę, że „coś było nie w porządku” z jej uczuciami wzbudzonymi tą sceną.
Kiedy osoba dorosła słyszy wykład na temat przeżyć towarzyszących doznanemu nadużyciu w dzieciństwie, wciąż skłonna jest posługiwać się minimalizacją i pomniejszać wagę wrażenia, jakie wywarło na niej uderzenie matki przez ojca. Poznaję to, i mówi: „Usłyszałam, że gdy dziecko patrzy, jak tata uderza mamę, doznaje nadużycia, i wiem, że coś takiego mi się przydarzyło, ale w moim przypadku nie było to nic poważnego”.
Innym częstym przykładem minimalizacji jest sytuacja, w której ktoś wyrzuca alkoholikowi, że jest pijany. Alkoholik może dowodzić i szczerze w to wierzyć – że wypił „tylko kilka kieliszków” (podczas gdy w rzeczywistości wypił co najmniej litr szkockiej).
Posługując się mechanizmem zaprzeczania, wmawiania sobie, że w ogóle nie ma nic złego w moim nadmiernym zaangażowaniu się w zbyt wiele spraw, chociaż przyznaję, że w przypadku innej osoby może to być rzeczywiście za wiele. „Po prostu takie jest życie i muszę wykorzystać wszystkie możliwości, jakie niesie. Mój rozkład zajęć wcale nie jest przeładowany – każdy ma wiele spraw na głowie”. Jestem w pełni świadoma, jak wiele rzeczy muszę codziennie zrobić, ale jestem nieświadoma poczucia przytłoczenia oraz lęku, gniewu i bólu, towarzyszących mojemu przepracowaniu. Zaprzeczam, że znajduję się w nienormalnym, dziwnym stanie. A jednak wyraźnie dostrzegam, że innej osobie na skutek przepracowania życie wymyka się spod kontroli.
Zaprzeczanie w przypadku uderzenia matki przez ojca działa w podobny sposób. Osoba przeżywa poniżenie i mówi sobie: „Po prostu się kłócą, nie ma w tym nic złego”. Nie doznaję intensywnych uczuć, ponieważ zaprzecza powadze wydarzenia, którego jest świadkiem. Kiedy dorośnie, utrzymuje w ruchu ten mechanizm zaprzeczania, aby obronić się przed bólem, jaki mogłaby odczuwać, wspominając tamto wydarzenie. Często osoba słysząc podobną historię do swojej może powiedzieć: „Zgadzam się, że w przypadku tego dziecka było to nadużycie, ale w moim przypadku nie było to poniżające”.
Kiedy alkoholik używa mechanizmu zaprzeczania, gdy ktoś wyrzuca mu pijaństwo, dowodzi, że on nigdy nie upije się litrem wódki, choć dla wielu ludzi będzie to dawka pozbawiająca ich kontroli nad sobą. „Po prostu lepiej znoszę alkohol i wcale nie jestem pijany!” Zaprzeczanie ma miejsce wtedy, gdy dostrzegam pewne rzeczy i ich skutki w życiu innych ludzi, ale nie potrafimy ich dostrzec w swoim życiu.
Mechanizm złudzenia jest bardziej złożony i groźniejszy w skutkach. Złudzenie oznacza, że wierzymy w coś pomimo oczywistych faktów, które świadczą, że jest przeciwnie. Dostrzegamy rzeczywistość poprawnie, ale nie potrafimy nadać jej właściwego znaczenia. Na przykład mam znajomego, który został rażąco wykorzystany seksualnie przez matkę, gdy był dzieckiem. Nie chce jednak uwierzyć, że to, co zrobiła matka, było nadużyciem seksualnym, ponieważ „Ona nie była tego rodzaju kobietą”. Jego złudzenie co do charakteru matki okazało się silniejsze od faktów, które niezbicie świadczyło o tym, że w rzeczywistości naprawdę go seksualnie wykorzystała.
Kiedy ulegam złudzeniu, wierzę, że mój chroniczny stan przepracowania jest normalny i zdrowy. Kiedy słyszę, jak ktoś mówi, że życie w takim ustawicznym stresie jest bardzo niezdrowe, że każdemu potrzeba trochę spokoju, wypoczynku, rozrywki, mówię sobie: „To nieprawda. Prawdziwy żywy człowiek, prowadzący pełne życie, po prostu nie robi takich rzeczy. Takie rzeczy może i są przyjemne, ale na pewno są nierozsądne”. Utrzymując się w tym złudzeniu, mówię mojej przyjaciółce „Głowa do góry, dziewczyno! Masz wiele spraw na głowie, ale takie po prostu jest życie. Nie ma w tym nic złego. Może czujesz się zmęczona i poirytowana, bo złapałaś grypę”. Oszukuję się, że moje przepracowanie wcale nie jest czymś nienormalnym i szkodliwym, a zabrnęłam w tym tak daleko, że obejmuję swoimi złudzeniami inne osoby.
Osoba dorosła posługując się mechanizmem złudzenia, wysłucha podobnego przykładu sytuacji i może powiedzieć: „Wysłuchałam tego, co mówiłaś o tym dziecku, że było to dla niej poniżające, szkodliwe przeżycie. Ja w to nie wierzę. Jej rodzice po prostu się kłócili. Przecież żadne z nich jej nie skrzywdziło. Jeśli dwoje dorosłych ludzi chce się kłócić w ten sposób, to ich sprawa”. Łudzi się, że obserwowanie, jak ojciec bije matkę, nie jest dla dziecka szkodliwe. Pozostaje jednak faktem, że dziecko jest „nadużyte”, widząc, jak jeden z dwóch najważniejszych opiekunów w jej życiu uderza drugiego. Osoba podlegająca złudzeniu „dostrzega fakty”, ale nie potrafi ich uznać za prawdziwe, zachowując się tak, jakby straszliwa rzeczywistość wcale nie była tak straszna.
W dorosłym życiu doświadczamy symptomów współuzależnienia, prowadzących do bolesnych konsekwencji emocjonalnych dla nas i dla ludzi, których kochamy, lecz złudzenie każe nam wmawiać sobie, że potrzeba tylko trochę czasu, „a wszystko samo się unormuje i poukłada”. I chociaż często dostrzegamy w naszym życiu rzeczy, które są bolesne i okropne, my, współuzależnieni pogrążeni w złudzeniach, żyjemy tak, jakby te rzeczy wcale nie były bolesne i straszne. A niekiedy tkwimy w bardzo poniżającej sytuacji wewnątrz związku z drugą osobą i nie jesteśmy w stanie spojrzeć prawdzie w oczy i dostrzec, że doznajemy nadużycia. Podobnie jak w przypadku wszystkich innych mechanizmów obronnych nie wiemy, że podlegamy złudzeniu, co stwarza poważny problem – żyjemy w nierealnym świecie opartym na złudzeniach, ale wydaje się nam, że ten nierealny świat jest rzeczywistością. Ponieważ nie potrafimy znieść faktów takimi, jakimi naprawdę są, często złościmy się na ludzi, którzy próbują nam wykazać, że żyjemy w złudzeniu. Ta sytuacja powoduje, że stajemy się wyjątkowo bezbronni, ponieważ zarówno sama rzeczywistość, jak i każdy człowiek z silnym poczuciem rzeczywistości zagrażają naszemu obrazowi świata. Ludzie karmiący się złudzeniami mają tendencję trzymania się z daleka od tych, którzy mogą im ujawnić prawdę o ich życiu.
Osoby ulegające złudzeniom, często powtarzają wobec swoich dzieci te same dysfunkcjonalne zachowania, z jakimi spotykały się, gdy same były dziećmi, wobec tego nie chcą uznać ich za dysfunkcjonalne.
Ludzie Ci nie dostrzegają również swojego oporu przed zmianą sposobu postrzegania rzeczywistości. Po prostu trzymają się kurczowo „faktów” należących do świata złudzeń.
Innymi mechanizmami obronnymi, których możemy używać w życiu jest na przykład: intelektualizacja i racjonalizacja. W pierwszym przypadku kontroluję uczucia poprzez myślenie o nich i „zagadywanie”, w miejsce nazywania i przeżywania ich.
Natomiast racjonalizacja to usprawiedliwianie przed samym sobą i przed innymi przekonań i zachowań aby móc je tolerować. Przykładem może być nauczyciel, który w szkole przygotował zbyt trudny egzamin, ale nie jest w stanie przyznać się do błędu i stwierdza, że należy zmuszać w ten sposób uczniów do poważnego traktowania nauki, szkoły.
Zdarza się nam, że możemy używać projekcji, jeśli jakieś uczucia są dla nas trudne, żeby je przeżywać i o nich mówić. Na przykład osoba może przypisywać swoją złość szefowi, o której boi się powiedzieć jemu i postrzega siebie jako ofiarę prześladowania. Mechanizm projekcji dotyczy również uczuć tj. lęk, wstyd, bezradność itd.
Możemy również nieświadomie przekształcać psychiczne problemy w somatyczne objawy, używając mechanizmu somatyzacji. Albo używać nadmiernej kontroli, aby panować nad wydarzeniami w celu zminimalizowania lęku i doraźnego rozwiązania wewnętrznych konfliktów.
Powyższe wymienione mechanizmy obronne to część, których używamy w swoim życiu.
Ważne jest poznanie mechanizmów obronnych, bo brak świadomości powoduje, że wciąż działają one w życiu dorosłym, są one przez nas niespostrzegane. Aby wyzdrowieć, musimy pozwolić zaufanym osobom ujawnić owe mechanizmy obronne w naszym życiu, przez powiedzenie nam, kiedy – według nich – używamy tych mechanizmów, pomimo lęku i gniewu, jaki będziemy przy tym odczuwali, musimy wysłuchać spostrzeżeń tych zaufanych osób, aby przełamać owe mechanizmy obronne i wkroczyć na drogę prowadzącą do uzdrowienia.
Opracowanie własne na podstawie: G. O. Gabbard „Długoterminowa psychoterapia psychodynamiczna”, P. Mellody, A Wells Miller, J, Keith Miller „Toksyczne związki”.