Cień to ukryte, czyli nieświadome aspekty człowieka, zarówno dobre, jak i złe, które ego albo stłumiło, albo nigdy ich nie uznało (…).
D. Sharp
Każdy człowiek już jako struktura cielesna rzuca swą „smugę cienia”. Ten cień ma charakter przestrzenny i fizyczny. Ale każdy z nas ma także swój cień – a ściślej biorąc, dwa cienie – w aspekcie czasowym. (…) Mamy dwa cienie: cień naszej przeszłości i cień naszej przyszłości. Oba leżą w mniejszym lub większym stopniu poza naszą aktualną świadomością; jeden już poza nią, drugi jeszcze przed nią. Oba cienie zachowują pewien związek z naszą świadomością: cień przeszłości żyje jeszcze w naszych wspomnieniach, cień przyszłości zarysowuje się w naszych fantazjach, marzeniach czy wreszcie planach i zamierzeniach.
Jerzy Prokopiuk
Wtajemniczenie spontaniczne: Cień
„Czwarty wymiar”, nr 3, 2000
Wierzę, że każda osoba pojawiająca się w moim życiu jest odbiciem pewnej części mnie samej. Jeżeli czuję do niej antypatię, to znaczy, że odzwierciedla taki mój aspekt, którego nie lubię w sobie. Jeżeli jej obecność mnie niepokoi, to wiem, że ma mi do zaofiarowania prawdziwy dar: ukazuje mi mój cień. Ten mechanizm nazywa się projekcją. Ma ona miejsce, kiedy zaprzeczamy swojemu własnemu uczuciu, projektując je na zewnątrz poprzez dostrzeganie go w innych. Projekcja to dostrzeganie ukrytych części nas samych w innych.
Cień to ta strona własnej osobowości, z którą nie możemy się pogodzić i której istnienie negujemy. Większość z nas traci mnóstwo energii, by utrzymać swój ciemny cień poza świadomością, łatwo się jednak dowiedzieć, jaki aspekt wypieramy, gdyż są nim zazwyczaj cechy, których nie tolerujemy u innych.
Jednak cień to nie tylko ciemna strona osobowości. To także nasze talenty, umiejętności, instynkty, pozytywne cechy, które dawno zostały pogrzebane lub nigdy nie były świadome. Można to nazwać jasnym cieniem. Dlatego też cechy, które podziwiamy i kochamy u innych, też są odzwierciedleniem cienia, tylko że tego „pozytywnego”.
Robert Bly, porównuje cień do długiej torby, którą ciągniemy za sobą. Przez dzieciństwo i wczesne lata młodzieńcze bez przerwy napełniamy swą torbę. Są w niej te wszystkie aspekty, których nie akceptowali rodzice, o których nauczyciele mówili „okropne”, które księża nazywali „grzesznymi” … i tak dalej. Kiedy torba jest pełna i zaczyna nam ciążyć, w końcu ją zauważamy. Wtedy przystępujemy do jej opróżniania, dzięki czemu odzyskujemy swoją utraconą moc.
Nasz cień przechowuje każdy naturalny impuls i uczucie, których kiedykolwiek się wstydziliśmy. Wstyd jest uczuciem, którego się uczymy, które podporządkowuje nas innym, abyśmy mogli przetrwać, lecz jednocześnie budzi lęk i poczucie bezsilności. Wstyd jest uczuciem władającym nami i wpływającym na wszystkie nasze uczucia. Im bardziej wstydzimy się, tym dłuższy jest nasz cień i sztywniejsze maski, które zakładamy, żeby go ukryć. Najpowszechniejsze maski to: zadowalacz, ofiara, uwodziciel, perfekcjonista, grzeczna dziewczynka/chłopczyk, kontroler, fanatyk, pracoholik, buntownik, manipulator, szantażysta emocjonalny itd. Włączyć tu też należy wszystkie nałogi. Maski te zakrywają nasze Ja i rzucają cień na naszą duszę. Ceną za noszenia tych masek jest utrata naturalnych zdolności, obniżona umiejętność odczuwania radości, spokoju, mądrości, twórczości i szczęścia. Tracimy kontakt ze swoją prawdziwą naturą, chorujemy i tracimy głębię swojego odczuwania. Rzadko odczuwamy pozytywne emocje, nie żyjemy pełnią życia i cierpimy z powodu niskiego poziomu samouznania. Na tym polega niebezpieczeństwo niezbadanego cienia.
Wygląda na to, że im bardziej jesteśmy „niezrównoważeni”, tym głębszy jest nasz cień. Tak więc człowiek do przesady starający się zadowolić innych będzie ciągnął za sobą głęboko wyparty cień gniewu. Inny przykład stanowią ludzie prześladujący homoseksualistów – często sami nie mogą dojść do ładu z własną seksualnością, próbują więc tłumić swój cień, dostrzeżony u innych.
D. Cooper tak mówi o cieniu:
„Nasz cień może przybierać odcienie od głębokiej czerni do szarości. Im bardziej nam zależy, by zasługiwać na sympatię, tym głębiej zagrzebujemy, ukrywamy i negujemy przeciwną, niemiłą stronę własnego Ja. I tym czarniejsza się ona staje. Uczucia gniewu i niechęci są wewnątrz nas niczym wulkan. Długo wstrzymywane, mogą nagle wybuchnąć, gdyż ich tłumienie pochłania mnóstwo energii psychicznej. (…) Kiedy w jakiejś części jesteśmy niezrównoważeni, pojawia się cień. Występuje jako postać w snach. Na przyczajony cień wskazują nasze przesadne reakcje, a także ludzie i sprawy, których nienawidzimy. Kiedykolwiek czujemy się w prawie kogoś osądzać, przyczyna zawsze leży w czymś, co tłumimy w sobie. Jeśli przyjmiemy do wiadomości, że nie jesteśmy bez wad, i zaakceptujemy własną niedoskonałość, przestaną być dla nas problemami wady innych osób.
Warto odpowiedzieć sobie na kilka pytań:
– kogo nienawidzisz lub bardzo nie znosisz?
– jakie jego cechy są najbardziej nieznośne?
– co takiego niepokoi Cię najbardziej w innych ludziach?
– kogo podziwiasz lub bardzo szanujesz?
– co w tej osobie podoba Ci się najbardziej?
To właśnie są różne aspekty Twojego cienia. Powszechnie uważa się, że nie ma skutecznej metody asymilacji cienia. Powiada się, że najpierw trzeba cień zaakceptować i poważnie potraktować jego istnienie. Dokonuje się tego przez sumienną obserwację własnych nastrojów, sympatii, antypatii, fantazji i impulsów. Można też odbyć podróż wewnętrzną i spotkać się ze swym cieniem w medytacji.
Jest terapeutyczną koniecznością, ba pierwszym wymogiem wszelkiej metody psychologicznej, żeby świadomość stanęła twarzą twarz z cieniem.
C. G. Jung
Opracowanie na podstawie: Ewa Foley „Zakochaj się w życiu”.