Spotkanie z Sobą czyli o doświadczaniu życia

„Kto pragnie żyć, a nie tylko „być” uwikłany w gąszczu schematów,
musi odszukać własny kształt życia.
Istnieje on w każdym z Nas, trudny do rozpoznania,
jak Bożek morski Glaukos, wykuty z marmuru i zanurzony
na dnie morza w muł i piach, gdzie obrósł do niepoznania
wodorostami i małżami.
Kształt ten istnieje potencjalnie w każdym z nas zarysowany,
nie wykończony, zniekształcony”.

Zygmunt Mysłakowski

Nikt za Ciebie nie może stawać się w pełni świadomym wyborów, przed którymi stajesz. Tylko Ty możesz dokonać własnych wyborów i zmierzyć się z odpowiedzialnością za swe czyny i ich następstwa. Umiejętność przeżywania w pełni swego życia, czyli zdolność angażowania się w sprawy świata, jest warunkiem autentycznego i twórczego istnienia. Możesz rozwijać swe umiejętności w tym zakresie, odkrywać swe możliwości tworzenia nowych kształtów własnej osoby i świata, w którym żyjesz.

Ten świat i inni ludzie czekają na spotkanie z Tobą. Jesteś wartością, która może Twój świat wzbogacić.
Nie zapominaj o tym w chwilach rozczarowań i zwątpienia.
Nie jest tak, że wszystko zależy tylko od Ciebie.
Nie jest tak, że nic nie zależy od Ciebie.
Na żadnych kamiennych tablicach nie jest zapisany scenariusz Twego życia,
Świat, w którym żyjesz, też nie jest taki całkiem gotowy.
Możesz coś z nim zrobić.
Szukaj,
Odkrywaj,
Sprawdzaj,
Zmieniaj,
Szukaj.
Warto żyć w taki sposób, by tworzyć wartościowe życie. (Jerzy Mellibruda)

Gdy mówimy o doświadczeniach to najczęściej mamy na myśli utrwalenie jakiś śladów tego konkretnego doświadczenia, które miało miejsce i przeanalizowanie go.

Ślady te mają postać różnych schematów, nawyków i wzorców dotyczących zachowania, myślenia i odczuwania. W takiej postaci mogą być wartościowe i pomocne w życiu. Mogą ułatwiać i usprawniać działanie i myślenie. Zasadnicza rolą owych śladów jest oferowanie gotowych rozwiązań, gotowych reguł i ocen, gotowych decyzji i przepisów na życie.

Są jednak w życiu sprawy i chwile, w których to co gotowe, kłóci się z tym co nowe! Tym nowym są następne doświadczenia w kolejnych sytuacjach i momentach życia. Te nowe doświadczenia mogą zmieniać utrwalone ślady doświadczeń poprzednich, aby same z kolei przekształcać się w następne wzory. Jest to nieustający proces nazywany uczeniem się na podstawie własnych doświadczeń i u każdego z nas w jakimś stopniu zachodzi. Ale w tym zakresie pojawiają się dość duże różnice między konkretnymi osobami.

Są ludzie, u których rozwinęła się i, mimo upływu lat, utrzymuje duża zdolność do uczenia się nowych doświadczeń. Cechuje ich otwartość na doświadczenie oraz elastyczność schematów i wzorów powstających jako ślady minionych doświadczeń.

Są też ludzie, u których utrwalone w jakimś okresie życia schematy i nawyki usztywniły się i nie podlegają zmianie. Wynika z tego tendencja do odrzucania nowych doświadczeń lub do takiego ich zniekształcania, aby pasowały do gotowych już schematów. Tak utrwalone i sztywne schematy dają pewne „poczucie bezpieczeństwa” i oparcia oraz dodają pewności przy wygłaszaniu sądów, dlatego możliwość zmiany postawy pod wpływem nowych doświadczeń powoduje zagrożenie i wywołuje potrzebę obrony. Bronienie się przed nowymi doświadczeniami oznacza więc zamknięcie w warownym obozie i utrzymywanie kontaktów, które nie zagrażają schematom.

Cena, jaką się płaci za taką formę utrwalenia minionych doświadczeń, jest dość wysoka i oznacza utratę lub znaczne rozluźnienie czy zniekształcenie kontaktu z rzeczywistością taką, jaka jest, to znaczy zmieniającą się, dynamiczną i ukazującą coraz to nowe oblicze.

Doświadczenie jest wewnętrzną odpowiedzią całej osoby na to, co dzieje się między nią a światem, reakcją pojawiająca się w danej chwili i nieustannie zmieniająca się przez wszystkie chwile następne. Z tego doświadczenia wyłania się działanie jako zewnętrzna odpowiedź, zmieniająca stan własnych kontaktów ze światem.

Tak więc doświadczenie jest raczej DOŚWIADCZANIEM, jest zmieniającym się procesem, ponieważ zarówno w samej osobie, jak i w otaczającym świecie nieustannie dokonują się zmiany. Zmieniają się dźwięki, obrazy, ruchy, kolory, emocje, myśli, wspomnienia, wyobrażenia, plany, oczekiwania itd., z chwili na chwilę, z sytuacji na sytuację – zmieniają się nieustannie doświadczenia wewnętrzne. Zmienia się jego treść i intensywność.

Każdy z nas ma możliwość bezpośredniego kontaktu ze swym doświadczeniem – DOŚWIADCZANIA TEGO, CO W NIM SIĘ DZIEJE.

Doświadczenia to uczucia, emocje, pragnienia, wrażenia i odczucia zmysłowe itd. Są to wewnętrzne stany organizmu zmieniające się nieustannie – surowy materiał, bezpośredni dokument o aktualnym stanie kontaktów ze światem i z samym sobą. Ten bezpośredni materiał jest opracowywany, nazywany i analizowany przez myślenie oraz wyobrażenie. Opracowywanie doświadczenia zaczyna się już w momencie selekcji, gdy pewne doświadczenia zostają przez człowieka dostrzegane, a inne uchodzą uwagi lub są pomijane. Opracowywanie doświadczeń polega przede wszystkim na ich nazywaniu i porządkowaniu za pomocą wzorów i schematów, będących utrwalonymi śladami doświadczeń minionych.

Ważną rolę w tym procesie odgrywają kategorie i schematy myślowe, za pomocą których porządkuje się uczucia stanowiące zasadniczy materiał surowego doświadczenia.
Zatrzymajmy się na chwilę przy tej sprawie. Jakie są najbardziej rozpowszechnione schematy myślenia na temat uczuć oraz sposobu postępowania z nimi?
Najczęściej wyróżnia się dwa rodzaje uczuć lub emocji.

Pierwsza grupa – to emocje, które uważane są za pożyteczne i twórcze dla człowieka. Określa się je jako uczucia pozytywne.

Druga grupa – to te, które są w większości wypadków szkodliwe i mają destrukcyjny wpływ na człowieka. Mówi się wtedy o uczuciach negatywnych. Wynika z tego mniemanie, że przeżywanie uczuć drugiego rodzaju jest czymś złym i niewłaściwym; tak się ocenia gniew, lęk, zazdrość, zawiść, smutek, bezradność itd. Zgodnie z tą teorią przy kształtowaniu siebie na pierwszy plan wysuwa się „konieczność kształtowania własnych uczuć, sprawowania kontroli nad nimi, wreszcie ich przeobrażanie”. Sądzi się również, że „tak jak można wady postawy, objętość mięśni i pojemność klatki piersiowej korygować przez ćwiczenia fizyczne, tak też można (i trzeba) korygować zaburzenia, zakłócenia i odchylenia od normy w naszym życiu emocjonalnym”. Jako strategie postępowania w tym zakresie zaleca się: „należy starać się wyeliminować lub osłabiać uczucia niepożądane, utrudniające życie i uniemożliwiające upragniony sukces, zaś rozwijać i kultywować uczucia pożądane, szczęściodajne czy też wzmagające nasze uczucia sukcesu i poczucia siły”.

Taki sposób myślenia o uczuciach zniekształca ich istotę. Zachęta do takich operacji na samym sobie przeszkadza w rozwoju i poszukiwaniu siebie.

Kierowanie się w życiu zasadą, że uczucia należy opanowywać, kontrolować i ukrywać zasadza się na przeświadczeniu, iż w życiu emocjonalnym ludzi czai się zło. Ten sposób myślenia o swoich uczuciach nie pozwala korzystać z rozległych zasobów życia emocjonalnego, tak ważnych w rozwoju i realizacji siebie.

Fakt, że człowiek przeżywa emocje, stanowiące jego doświadczenia, stwarza możliwości dwojakiego rodzaju. Możliwość pierwsza dotyczy wykorzystywania doświadczeń emocjonalnych jako źródła informacji o tym, co dzieje się między osobą a światem. Możliwość druga dotyczy wykorzystywania doświadczeń emocjonalnych jak źródła napędu i aktywności życiowej.

Każde doświadczenie, każdy rodzaj emocji może być potencjalnie źródłem informacji wartościowych dla własnego życia i uczestnictwa w świecie. Jednak, by ze źródła tego czerpać, konieczne jest nieoceniające zaakceptowanie tego, co się w człowieku dzieje – przyjęcie tego, co już jest, jako czegoś istniejącego, czegoś, CO MA PRAWO ISTNIEĆ. Tylko wtedy można nawiązać świadomy kontakt z własnym doświadczeniem, z własnymi uczuciami. Zdolność do nawiązania kontaktu z tym, czego się doświadcza, do zdania sobie w pełni sprawy z tego, co się „w środku” dzieje, jest podstawowym warunkiem odczytywania informacji zawartych w przeżywanych uczuciach.

Z tego punktu widzenia nie ma podstaw do traktowania uczuć jednego rodzaju jako gorszych lub mniej wartościowych od uczuć innego rodzaju. I jedne, i drugie mogą być pomocne w odczytaniu znaczenia tego, co dzieje się między osobą a światem.

Jeżeli przeżywam lęk, to jest on komunikatem o czymś, co zagraża mnie samemu lub sprawie, która ma dla mnie istotne znaczenie. Odczytując tę informację w doświadczaniu lęku, mogę poszukiwać źródła zagrożenia w tym wszystkim, co aktualnie dzieje się między mną a światem. Takim źródłem zagrożenia mogą okazać się np. pewne wyobrażenia o przyszłości, które się uporczywie powtarzają i wywołują mój lęk.

Przeżywając zniecierpliwienie i irytację, mogę dostrzec, iż zawierają one komunikat o niezadowalającym stanie mych kontaktów z jakąś inną osobą. Może to być efekt jakiejś przemijającej sytuacji albo coś bardziej trwałego. Idąc za komunikatem odczytywanym z doświadczania irytacji, mogę odkryć szczegóły niezadowalającego stanu rzeczy i podejmować próby jego zmiany.

I właśnie w ten sposób, przez wprowadzenie zmian w stanie własnych kontaktów ze światem, mogę wpływać na to, aby rzadziej przeżywać uczucia przykre, a częściej – przyjemne.

Jeżeli ktoś nastawia się na doraźną likwidację emocji uważanych za negatywne, to próbuje tylko stłumić ich przeżywanie i uświadamianie. Im bardziej to mu się udaje, tym mniejsze ma szanse na efektywną zmianę rzeczywistych powodów przykrych dla siebie uczuć. Najczęstszym rezultatem tych zabiegów jest wypychanie uczuć poza obszar świadomości, utrata kontaktu z nimi, zaprzepaszczenie szansy na pełne odczytanie ich zawartości oraz przeszkadzanie sobie w pełnym przeżywaniu rozwijających się uczuć. Tak zablokowane uczucia nie znikają, ale ukrytym nurtem wpływają na myśli i zachowania danej osoby i dopiero wtedy naprawdę je zakłócają.

Tak więc akceptacja uczuć i emocji, nietraktowanie jednego jako złych i gorszych od drugich oraz możliwie pełny kontakt z nimi i świadomość ich przebiegu stanowią warunki, w których TO, CO CZUJESZ I PRZEŻYWASZ, MOŻE UCZYĆ CIĘ O TYM, CO JEST I CO SIĘ DZIEJE MIĘDZY TOBĄ A ŚWIATEM.

Oto jak w najogólniejszych zarysach przedstawia się sprawa wyzyskania bezpośrednich doświadczeń dla głębszego poznania świata i samego siebie. Poznawanie, które polega na uwierzeniu w możliwość nauczenia się czegoś z własnych subiektywnych uczuć.

Opracowywanie i analizowanie intelektualne uczuć, dokonywane za pomocą różnych schematów, prowadzi często do zniekształcenia treści emocji i do pomijania pewnych informacji w nich zawartych. Często zresztą dzieje się tak, że człowiek nie potrafi bezpośrednio ujmować tego, co przeżywa. Swe uczucia poznaje za pośrednictwem myśli i wyobrażeń na ich temat. Dlatego umiejętność bezpośredniego ujmowania przeżywanych uczuć i emocji, umiejętność uświadamiania sobie aktualnie pojawiających się doświadczeń jest najważniejszym czynnikiem rozwoju osobistego i realizacji siebie. Dzięki tej umiejętności można badać i sprawdzać wartość schematów, którymi człowiek posługuje się przy opracowywaniu kolejnych doświadczeń, przy wyborze kierunków działania i przy ocenie tych działań. Od tej sprawności zależy, czy stare schematy będą rozszerzane i zmieniane przez nowe doświadczenia w nowych sytuacjach i przy nowych wymogach życia, czy człowiek będzie w kontakcie z rzeczywistością aktualną, czy też będzie uporczywie obstawał przy minionych obrazach.

Następna możliwość wykorzystywania bezpośrednio ujmowanych doświadczeń dotyczy traktowania ich jako źródło napędu i aktywności życiowej. Właściwe odczytanie komunikatów zawartych w doświadczeniach pozwala na odpowiednie ukierunkowanie działania. Gdy tak się dzieje, działanie jest bezpośrednio napędzane przeżywanymi uczuciami, co na ogół przydaje mu siły i trwałości. Oczywiście, nie wszystkie działania wyłaniają się bezpośrednio z przeżywanych doświadczeń. Liczba takich działań, które są wzbogacane przeżywanymi uczuciami, mogłaby być znacznie większa, niż to się zwykło sądzić; byłoby to z pożytkiem dla zainteresowanej osoby i dla innych ludzi. O działaniach tego rodzaju mówi się „zaangażowanie”. Umiejętność przekształcania przeżywanych doświadczeń w działania jest podstawową umiejętnością życiową związaną z zaspokajaniem potrzeb, realizacją zadań, osiąganiem celów i urzeczywistnianiem wartości. Aby jakiekolwiek działanie zostało podjęte, musi dokonać się przekształcenie wymienionych tu potrzeb, zadań, celów, zamiarów lub wartości w jakieś wewnętrzne doświadczenie, w jakieś chcenie, pragnienie, dążenie, niedosyt itd., które mogą uruchomić działanie.

Tak więc subiektywne doświadczenie leży u podstaw wszelkiego działania, a to, co człowiek robi w sposób wyraźnie rozbieżny z tym, czego doświadcza, jest mało efektywne. Im pełniejszy jest kontakt osoby z jej własnym doświadczeniem, tym bardziej dynamiczne i zaangażowane są jej działania i uczestnictwo w świecie.

Doświadczenie, pojawiające się i nieustannie zmieniające, jest podstawowym materiałem, napełniającym treścią nasze życie i stanowiącym podstawę dokonywania i podejmowania wyborów i decyzji dotyczących kształtu tego życia.

Można uczyć się korzystania z własnego doświadczenia i doświadczeń innych.

Wracając do doświadczania, „powróćmy do nas samych”. Mamy w sobie potencjał, by widzieć, wąchać, czuć i chwytać takie rzeczy, o jakich nam się nie śniło. Ale czasami zapominamy albo zapomnieliśmy, jak to robić. Powinniśmy się tym zająć, jeżeli zależy nam na nas samych, jeżeli siebie kochamy.

Nauczyłem się czegoś wyjątkowego w Kambodży. Znajdowałem się właśnie w Angor Wat, podziwiałem wspaniałe buddyjskie ruiny. Widok był przecudowny. Ogromne głowy Buddy pożerane przez wielkie, fantastyczne drzewa z huśtającymi się żywymi małpami. Wszystko dzikie, egzotyczne, otwarte i piękne. Ruiny, o jakich nam się nie śniło. To dla nas całkowicie nieznany świat. Spotkałem tam Francuzkę, która powiedziała mi: „Wiesz, Leo, jeżeli naprawdę chcesz poznać Kambodżę, to nie przesiaduj w tych ruinach. Wszystko to jest ładne, piękne, ale zostaw to i przyjrzyj się ludziom. Zobacz, co robią. Teraz jest najlepszy czas, bo zbliża się pora monsunów i styl życia się zmienia. I dodała: „Pojedź nad Tonle Sap (jezioro, które zajmuje spory obszar kraju). Ludzie robią tam coś ciekawego. Kiedy nadchodzą monsuny, ulewa zmywa z powierzchni ziemi domy i wszystko, co posiadają. Dlatego wszyscy pakują się na tratwy, po kilka rodzin na każdą. Kiedy nadchodzi deszcz, tratwy się podnoszą i ludzie żyją sobie dalej, tyle że razem”. Tak się zastanawiam, czyż nie byłoby pięknie, gdyby niektórzy z nas przez sześć miesięcy w roku mogli żyć razem? Wiem, co sobie teraz myślicie. Kto, do diabła, chciałby zamieszkać z moim sąsiadem? Ale kto wie, może to właśnie byłoby piękne. Pomieszkać z sąsiadem, na nowo odkryć, jak to jest polegać na innych i jak dobrze jest czasem powiedzieć komuś: „Potrzebuję Cię”. Wydaję się nam, że dorośli ludzie muszą być niezależni i nie powinni nikogo potrzebować. Może dlatego właśnie umieramy z samotności, jeszcze za życia. To cudowne – być komuś potrzebnym! Wspaniale jest potrzebować i być w stanie powiedzieć drugiemu człowiekowi: „Potrzebuję”. Nie mam żadnych zahamowań, by przyznać, że potrzebuję Was wszystkich, każdego z Was. Cały problem w tym, że nasze ścieżki spotykają się rzadko. Moje doświadczenia są wspaniałe, gdyż ścieżki się przecinają, a dwie istoty ludzkie mogą się porozumiewać. Cóż, w Kambodży uczą się tego wcześnie od samej natury. Natura jest świetnym nauczycielem. Można przeczytać Waldena. Ten pierwszorzędny fragment: „Boże, stanąć na krawędzi śmierci i przekonać się, ze nigdy się nie żyło”. Warto pomyśleć o tym. Wracając do tematu Kambodży – pomyślałem, że pomogę tym ludziom przeprowadzać się na tratwy, stanę się częścią ich społeczności. Francuzka, z którą rozmawiałem, roześmiała się i powiedziała: „Pewnie, pomóż im”. Co było do przenoszenia? Natura nauczyła ludzi, że jedyne, co każdy z nich posiada, znajduje się pomiędzy czubkiem głowy a spodem stóp. On sam. Żadnych rzeczy. Ludzie nie gromadzą rzeczy, ponieważ monsun przychodzi co roku, a oni nie mają gdzie ich przechowywać. Nie mogłem nie zadać sobie pytania: „A Ty, Leo, co byś robił, gdyby w Los Angeles miał nadejść monsun? Co byś zabrał? Kolorowy telewizor? Samochód? Obrazy? Jest tylko jedno, co musimy zabrać – SIEBIE.

Filozofowie i psycholodzy powtarzają to od lat: „Jesteś wszystkim, co masz. Dlatego dbaj o to, by być najpiękniejszym, najczulszym, najcudowniejszym, najbardziej fantastycznym człowiekiem na świecie. Dzięki temu wszystko przetrwasz”. Możemy coś z siebie dawać innym dopiero, wtedy gdy ponownie uświadomimy sobie, jak ważne jest to, by SZANOWAĆ I KOCHAĆ siebie samego, gdy zrozumiesz, że wszystko wypływa z Ciebie. To ważny etap, bo jeżeli dzisiaj nie lubisz siebie, to możesz przecież na nowo się polubić. Możesz to zrobić. Jeśli nie podobają Ci się dekoracje, wśród których żyjesz, zburz je. Zbuduj nowe. Jeżeli nie lubisz aktorów, z którymi grasz, pozbądź się ich. Znajdź nowych. Jedno jest pewne: musisz to zrobić. To należy do Ciebie. To jest najważniejsze. I gdybym nawet miał już nic więcej nie powiedzieć, to i tak byłbym przekonany, że coś Wam dzisiaj zostawiam. Powrót do Siebie. „Być może miłość polega na tym, ze delikatnie prowadzę Cię z powrotem ku Tobie”. Nie ku Tobie takiemu, jakim chciałbym Cię widzieć, ale takiemu, jakim naprawdę jesteś.

Boimy się życia, a jeszcze bardziej boimy się śmierci. Boimy się doświadczać negatywnych emocji czy bólu, więc łykamy pastylki, upijamy się do nieprzytomności itd. Winimy przeszłość, uwielbiamy obwiniać przeszłość, ale odczuwamy niemoc, która przeszkadza nam zadbać o teraźniejszość i przyszłość. Nie mamy zaufania do innych, ale przede wszystkim do Siebie. Zapomnieliśmy, jak się słucha własnego wewnętrznego głosu. Nie jesteśmy w zgodzie z tym, co jest w nas. Przegapiamy teraźniejszość. Pozwalamy, by nas mijała. Nie uświadamiamy sobie, że mamy wybór i że możemy wybrać radość. Brak nam celu i naprawdę nie rozumiemy, o co w życiu chodzi. Nie zadajemy sobie pytania: „Co ja tutaj robię?”. Czy Waszym jedynym zadaniem na tym świecie jest zajmowanie przestrzeni?

Próbowałem jak najwięcej się nauczyć od ludzi z różnych kultur. Miałem szczęście się przekonać, że są różne możliwości. Jednak w Indiach zobaczyłem coś, czego nie widziałem nigdzie indziej. To było niemal magiczne. Wysiadłem z pociągu w Kalkucie i nie uszedłem jeszcze czterystu metrów, a zobaczyłem wszystko, co tylko można zobaczyć w życiu. To było przeciążenie percepcyjne i emocjonalne – wszystko naraz! Zobaczyłem nędzę, zobaczyłem rozpacz, zobaczyłem głodujące dzieci, kalectwo i choroby, zobaczyłem ludzi z wyrazem desperacji na twarzy, zobaczyłem cudowne zabytki i piękne stroje, zobaczyłem radość i euforię. Tak, euforię. Zobaczyłem kwiaty i taniec, piękno i śmierć. Na czterystu metrach – podczas gdy do tamtej pory dopiero zaczynałem poznawać, na czym polega życie.

To właśnie mam na myśli, mówiąc, że odmawiamy dzieciom prawa do życia. Pozwalamy im wierzyć, że życie to ogród pełen róż. Jakie to rozczarowanie, kiedy się przekonują, że tak wcale nie jest? Pozwalamy im wierzyć, że jesteśmy doskonali. Jakie to wstrząsające, kiedy odkrywają, że tak nie jest! Czy to zły sposób – uczyć człowieczeństwa poprzez bycie człowiekiem? Jednak zanim nauczymy dzieci żyć, sami musimy się najpierw nauczyć, jak zwyczajnie z nimi rozmawiać. Żeby naprawdę się z nimi porozumieć, trzeba poćwiczyć głębokie skłony. Musimy schylić się tak, by nasza twarz znajdowała się na poziomie ich twarzy. Musimy wejść w ich świat i przestać mówić im o naszym świecie. Musimy ich słuchać. Pytać, co widzą, co czują i słyszą? Ku Waszemu zdziwieniu może się okazać, że to dzieci mogą Was czegoś nauczyć. Może naprowadzą Was na ślad jakiegoś dawno zapomnianego skarbu, który był niegdyś z Wami.

„Młodość nie jest okresem życia, jest natomiast stanem ducha,
Nikt nie starzeje się po prostu przez przeżycie iluś tam lat.
Ludzie starzeją się tylko przez porzucanie swych ideałów.
Lata marszczą skórę, lecz utrata entuzjazmu marszczy duszę.
Udręka, zwątpienia, nieufność, lęk, rozpacz są długimi, długimi latami,
które zginają kark i rzucają na kolana w pył drogi.
Lecz w każdej istocie ludzkiej, czy lat ma siedemdziesiąt, czy szesnaście,
tkwi zdolność do zdumienia i zachwytu nad biegiem gwiazd i życiem mrówki,
nieustraszone wyzwanie losowi, niewyczerpane dziecięce pragnienie
zabawy, życia i radości.
Jesteś tak młody jak Twoja wiara;
Tak stary jak Twoje zwątpienie;
tak młody jak Twe zaufanie do samego siebie;
tak stary jak Twój lęk;
tak młody jak Twoja nadzieja;
tak stary jak Twa rozpacz”.

Opracowanie własne na podstawie: Jerzy Mellibruda „Poszukiwanie Siebie”, Leo F. Buscaglia „Radość życia”.