Sztuka relaksu

Niektóre osoby, ciągle o coś zabiegają – wciąż usiłują coś zmienić, wszystko ułożyć na właściwym miejscu, udoskonalić swoje życie. Prawie wszyscy otrzymaliśmy w dzieciństwie przekaz: „Jeśli Ci się coś nie udaje, musisz bardziej się starać”. Ale czy zauważyłeś, że im bardziej się staramy, tym większy czujemy opór i tym trudniej nam się żyje?

Po głębszym zastanowieniu zapewne zrozumielibyśmy, że to brak akceptacji Siebie i naszej rzeczywistości zaprzęga nas do tego nieświadomego, rozpędzonego kieratu.

Ktoś chce pozbyć się nadwagi – decyduje się na dietę i ustala program odchudzania. Po pewnym czasie, straciwszy kilka kilogramów, porzuca dietę i ćwiczenia i wraca do poprzedniej wagi. Dlaczego? Ta osoba nie zajęła się emocjonalną treścią swojej świadomości, czyli nie zaczęła od poznania przyczyn swojej nadwagi.

Wiele systemów uzdrawiania stara się wyleczyć chorobę, lecz nie zajmuje się emocjami, stanowiącymi jej podłoże. Dlatego usunięty rak często powraca po kilku latach. Nie zajęto się uczuciami i myślami o życiu.

Staranie się jest bardzo nienaturalne. Natura w ogóle się nie stara. Nie ma w niej żadnego wysiłku. Życie dzieje się samo, zgodnie z uniwersalnym prawem. Jest jak oddychanie. Natura tak to urządziła, byśmy mogli swobodnie oddychać, nigdy nie przerywając naturalnego przepływu siły życiowej – powietrza.

Relaks jest stanem fizycznego, umysłowego i emocjonalnego wyciszenia. Jest to wewnętrzny spokój. To nieobecność stresu i intensywnych emocji. By coś stłumić, konieczne jest napięcie. Osoby o wysokim poziomie napięcia i stresu są zawsze zmęczeni, ponieważ ciągle spalają swoją cenną energię. Pewien stopień napięcia jest potrzebny, gdy spacerujemy lub wykonujemy jakiekolwiek inne ruchy. Nawet siedzenie w wygodnym fotelu wymaga pracy wielu mięśni, które nas podtrzymują. Bez takiego napięcia bylibyśmy jak galareta. Niestety większość z nas wkłada o wiele więcej wysiłku niż trzeba, by coś zrobić, a nawet by siedzieć spokojnie.

Dlatego bezcelowo zużywamy swą energię. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że napięcia w ciele powoduje duże spalanie energii. Natomiast gdy jesteśmy zrelaksowani, gromadzimy energię. Pewien stopień napięcia jest naturalny, ale nie może być zbyt duży. Gdy czujemy się źle przez cały czas lub gdy nic nie czujemy, możemy być pewni, że nasza świadomość ciała jest stłumiona i jest w nas zbyt dużo stresu.

Fizyczna reakcja na stres związana jest z natychmiastową, automatyczną reakcją lęku, wynikającą z syndromu ucieczki lub walki. Aktywują go nasze osądy dotyczące zdarzeń, Siebie lub innych ludzi. Fizyczny stres nie jest szkodliwy, jeśli ciało sobie z nim radzi, tzn. jeśli potrafi na bieżąco uwalniać napięcia. Ale nadmierna akumulacja stresu powoduje przeciążenie organizmu. Złe odżywianie, brak ruchu, a przede wszystkim nasze negatywne, związane z lękiem osądy zabijają naszą żywotność i ograniczają świadomość.

Możemy nie być świadomi pewnych części ciała, które są napięte, ponieważ znajduje się w nich stłumiona energia utworzona przez pełne lęku myśli. Doszło do tego, gdy wycofaliśmy energię z jakiegoś doświadczenia, osądzając je jako nieprzyjemne. Prawdopodobnie żyliśmy w napięciu tak długo, że jesteśmy go nieświadomi nawet wtedy, gdy powstaje. Ale jesteśmy świadomi swego niespokojnego umysłu i natłoku myśli. A w umyśle i w naszych nawykowych sposobach myślenia tkwi przyczyna stresu. Jeśli mamy niespokojny umysł, będziemy mieć zestresowane ciało.

Przeczytaj kilka razy następny akapit i mentalnie poinstruuj ciało, by odpowiedziało na następujące polecenie:
„Całe moje ciało, od głowy po czubki palców, jest w stanie całkowitego relaksu. Uwalniam wszelkie napięcia i pozwalam sobie na głębokie odprężenie. Moje ciało gromadzi i odświeża swą energię. Czuję się dobrze, zdrowo i świeżo”.

Jak się czujesz? Jeśli odpowiedziałeś na to polecenie, prawdopodobnie przestałeś być świadomy swojego ciała. Całkowity relaks właśnie na tym polega. Osiągamy go, gdy stajemy się czystym, swobodnie płynącym umysłem. Jeśli jeszcze jesteśmy świadomi różnych części ciała, oznacza to, że nie zrelaksowaliśmy się w pełni. Ale jest różnica pomiędzy nieświadomością ciała w relaksie a nieświadomością ciała w stresie. Brak poczucia ciała z powodu stresu idzie w parze z niespokojnym umysłem. W stanie odprężenia natomiast doświadczamy przekroczenia ciała i umysłu i wejścia na głębsze poziomy świadomości; pozwala na to uwolnienie się od stresu.

Ćwiczenie to jest jeszcze skuteczniejsze, jeśli samoobserwację wykonasz wraz z dwudziestoma oddechami połączonymi, po czym poprosisz kogoś, aby przeczytał Ci podaną wyżej afirmację relaksacyjną.

Gdy nasz umysł się zrelaksuje, szybko odpręży się także nasze ciało, ponieważ odzwierciedla ono stan umysłu. Jeśli umysł jest spięty, ciało jest także napięte.

Wyobraźmy sobie, że stoimy na krawędzi bardzo wysokiej i stromej ściany skalnej. Przypuśćmy, że się wychylamy, aby popatrzeć na znajdującą się u podnóża dolinę. Naglę tracimy równowagę i spadamy. Gdy sobie to wyobrazimy, nasze ciało prawdopodobnie zaczyna się napinać. Podobnie się stanie, gdy pomyślimy o jakiejś trudnej sytuacji życiowej, takiej jak pożar naszego domu lub wypadek bliskiej osoby. Martwienie się jest jednym z największych „producentów” stresu na świecie. Gdy pomyślimy o zjedzeniu kwaśnej cytryny, wykrzywia nam się twarz. Eksperymenty z autosugestią dowiodły, że karmiąc umysł pozytywnymi lub negatywnymi wzorcami myślowymi, wywołujemy podobne rezultaty w ciele. Zatem odczucia fizjologiczne są reakcją na nasze myśli. Z tego wniosek, że niemożliwy jest fizyczny relaks przy napiętym umyśle. To jest właśnie związek między osądzaniem a reakcjami emocjonalno-fizycznymi.

Zwykle nawet tylko czytając medytację przygotowującą się do relaksu, już się automatycznie odprężamy, ponieważ myślimy o relaksie. Podobnie, myśląc ciągle o swoich problemach, sprawiamy, że umysł staje się spięty, a ciało zawsze czujne i jakby gotowe do ataku. Bez przerwy włączamy, mniej lub bardziej, swój mechanizm walki lub ucieczki, a to okrada nas z twórczej energii. Praktykując relaks w codziennym życiu, zyskujemy tak wiele energii, że coraz lepiej radzimy sobie ze swymi problemami.

By bardziej się zrelaksować, musimy rozwinąć „świadomość relaksacji”. Oznacza to jak najwnikliwsze uświadomienie sobie swoich napięć i napięć w innych ludziach. Świadomość relaksacji polega na umysłowym i fizycznym odprężeniu się za każdym razem, kiedy o tym pomyślimy. Jesteśmy też świadomi myśli i zachowań sprzyjających lub niesprzyjających odprężeniu. Przyjrzyjmy się, w jaki sposób pracujemy, spacerujemy, mówimy. Często, np. chwytamy zbyt mocno długopis lub inne narzędzie, zużywając na to więcej energii niż trzeba. Bądźmy świadomi i pytajmy Siebie, czy daną czynność wykonujemy w stanie napięcia, czy odprężenia. Zwiększona świadomość prowadzi do przebudzenia ciała ku radości i przyjemności. Jedząc, czekając na autobus, myśląc, czytając, można wziąć kilka głębokich oddechów i zrelaksować się.

Obszarem, na którym najszybciej widać napięcie, jest twarz. Przyjrzyj się jej teraz. Czy masz zaciśniętą szczękę? Czy zmarszczyłeś czoło w napięciu koncentracji? Nawyk marszczenia czoła może wzmacniać napięcie umysłu. Gdy się zrelaksujemy, problemy zamieniają się w interesujące szanse.

Ściągnij teraz twarz i po kilku sekundach wygładź ją. Zrób to kilka razy. Po przeczytaniu kilku następnych linijek tekstu upewnij się, że Twoja twarz jest gładka i odprężona. Dalej czytaj i sprawdź za kilka minut znowu mięśnie Twojej twarzy. Czy z powrotem się nie napięły? Zwracanie uwagi na stan naszej twarzy jest niezwykle istotne, ponieważ odprężenie twarzy jest wielkim krokiem do odprężenia w ogóle. Uśmiechnięta twarz może świadczyć o odprężonych ciele.

Ludzie napięci podchodzą do nowych lekcji z całym napięciem, na jakie ich stać. „Muszę teraz koniecznie nauczyć się relaksować” – mówią sobie z zaciśnięta szczęką.

Relaks jest wyzwoleniem się od wszelkiego wysiłku. Nie jest czymś, co robisz, ale raczej czymś, czego nie robisz. I jest to najważniejsza rzecz, którą trzeba zrozumieć, jeśli naprawdę chcemy się zrelaksować. Przestać myśleć i napinać mięśnie.

Jeśli jesteśmy spostrzegawczy, możemy wiele skorzystać z obserwacji spiętych ludzi. Czy siedzimy w autobusie, czy w parku, na przyjęciu czy na zebraniu, na urlopie – w grupie, przy zwiedzaniu nowych miejsc, możemy uważnie przyglądać się innym. Nie musimy daleko szukać oznak stresu. Wszędzie pełno twarzy z marsem na czole, twarzy wykrzywionych w sprzeczkach, spiętych ciał kobiet wrzeszczących na dzieci, sztywnych ciał ludzi, których właśnie skrytykowano lub którzy czują się zagrożeni. Są to wszystko oznaki stłumionego napięcia. W czasie swoich obserwacji można obserwować swoje ciało i sprawdzać czy jest zrelaksowane. Warto też przyglądać się osobom, które są odprężone. Charakteryzują się swobodą w ruchu i równowagą. Są optymistyczni, pogodni i przyjaźnie nastawieni nawet do obcych czy nowych miejsc i sytuacji.

Wszyscy przeżywamy okresy niepokoju, ale Ci którzy są ciągle w stanie napięcia z byle powodu, starzeją się szybciej, częściej chorują i nie mają żadnej przyjemności z życia.

Jedną z głównych korzyści samoobserwacji i integracji oddechem jest relaks. Gdy odkryjemy i oczyścimy negatywne wzorce energii, odprężenie przychodzi naturalnie i automatycznie. Nie potrzebujemy nawet uczyć się relaksacji. Musimy po prostu oduczyć się negatywności i przestać negatywnie osądzać doskonałość.

Gdy zaczynamy się budzić i zdawać sobie sprawę, że wszystko jest doskonałe, dostrzegamy, że pragnienie zmiany czegokolwiek prowadzi tylko do braku równowagi i harmonii w całym systemie. Stawiając czemuś opór, obdarzamy to siłą, zwykle kosztem własnej mocy. Na tym polega „oddawanie swojej siły” i sens znanych słów: „nie sprzeciwiajcie się złu”. Zawsze wzmacniamy swój lęk, gdy usiłujemy go stłumić. Zawsze dodajemy siły komuś, z kim walczymy lub stawiamy opór. Mądrość wschodu uczy, iż podążanie za swoim wrogiem sprawia, że stajesz się z nim jednym, a więc wróg znika. Jak poradzić sobie ze złem? Nie przez walkę, lecz przez zrozumienie go. Rozumiejąc, zdajemy sobie sprawę, że nie ma zła, nie było zła i nie będzie zła. Zło jest po prostu lękiem, który puszy się i udaje, że jest prawdziwy i rzeczywisty. To wszystko jest takie wyczerpujące. Gdy wyrzekamy się czegoś, przywiązujemy się do tego, a potem usiłujemy to zwalczyć – stwarza to sytuację „podwójnego uzależnienia”.

Czy kiedykolwiek próbowałeś rzucić palenie? Człowiek nie myśli o niczym innym, tylko o zapaleniu papierosa. Większość byłych palaczy nie toleruje palaczy. Dlaczego? Ponieważ wyrzekając się tego nałogu, stłumiliśmy jakąś część Siebie, która pragnie zapalić. Pojawia się wewnętrzny konflikt: chcę, a jednocześnie nie chcę. Prawdopodobnie popadliśmy w inne uzależnienie, np. ćwiczeń fizycznych.

To samo dzieje się z wyrzeczeniami, które nie przyszły nam naturalnie, bo byliśmy gotowi lecz narzuciliśmy je sobie lub inni nam je narzucili.

Wyrzeczenie powoduje konflikty, wewnętrzne walki, które toczą się latami, dopóki nasz organizm nie krzyknie „dosyć” i nie zmoże nas jakaś choroba.

„Ale czyż wyrzeczenie nie jest formą uczenia się samodyscypliny?”.
Samodyscypliny uczymy się świadomie przez poznawanie Siebie, a nie przez mechaniczne narzucanie sobie jakichś reguł. Integracja zdarza się w naturalny sposób, gdy porzucimy wewnętrzne zamieszanie i konflikty. Integracja pojawia się dzięki akceptacji wszystkiego takim, jakie jest, i zrozumieniu, że jest doskonałe takie, jakie jest. Tak trudno nam porzucić nałogi i uzależnienia, ponieważ ciągle walczymy przeciwko nim. Gdy rzeczy ułożą się w harmonię, przestaniesz się tak bardzo starać, może wtedy będzie moment żeby odejść od uzależnienia.

Pewien człowiek chciał stać się oświecony i wyruszył na poszukiwanie mistrza. Znalazł go i mistrz uczył go medytacji. Po jakimś czasie powiedział swemu nauczycielowi, że medytacja przynosi efekty, bo zrozumiał, co to jest ego. Nauczyciel nie wyglądał na zachwyconego, co zdziwiło ucznia, ale poszedł dalej medytować. Znowu upłynął jakiś czas i pochwalił się mistrzowi, że jest w kontakcie ze swym prawdziwym ja i doświadcza ekstazy. Znowu nie zrobiło to wielkiego wrażenia na nauczycielu, ale uczeń kontynuował swoją praktykę. Po dłuższym czasie powiedział nauczycielowi, że nie tylko odnalazł Siebie, ale poczuł się połączony ze wszystkimi formami życia, także z Bogiem. Nauczyciel znowu nie był poruszony. A więc uczeń usiadł w milczeniu, zastanawiając się, co jeszcze może zrobić, aby otrzymać jakiś znak uznania od swego nauczyciela za wszystko, co zrobił. Siedział tak przez lata i nie mógł znaleźć odpowiedzi. Potem pojawiło się w nim jakieś nowe uczucie i nauczyciel natychmiast to wyczuł. Zapytał go:
Co Cię teraz oświeciło?
Uczeń odpowiedział:
A jakie to ma znaczenie? Siedzę sobie tutaj i dobrze mi.
Nauczyciel podskoczył i zawołał radośnie:
Wreszcie zrozumiałeś!

Podczas prawdziwego relaksu nie ma miejsca na troskę o rezultaty, ale nie ma on też nic wspólnego z obojętnością i otępieniem. Przeciwnie, stajemy się wtedy uważni. Uważność jest współodczuwaniem, wrażliwością na uczucia, nadzieje i marzenia innych ludzi, a także na nasze własne. Nie rządzą nami lęki, uzależniające nas od rezultatów. Każdy rezultat będzie doskonały, nawet jeśli nadal pozostaniemy przy swoich preferencjach. Jeśli nie pojawi się upragniony efekt, nie popsuje to nam dobrego samopoczucia, bo wiemy, że ukształtowała się nowa sytuacja, która daje nam okazję do rozwoju.

Prawdziwa relaksacja – to przyzwolenie, by życie nas niosło; my nie musimy nim kierować. Ograniczająca wszystko pogoń nie przyśpiesza biegu Ziemi ani osiągnięcia tego czy owego celu. Rezygnacja z kontroli nie spowodowała katastrofy, jak sobie wyobrażaliśmy, ale znacznie uprzyjemniła podróż. Przedtem myśleliśmy, że musimy zawsze wszystko kontrolować, a teraz wiemy, że porzucając kontrolę, zaczęliśmy panować nad własnym życiem. Kontrola zawsze oznacza napięcie, wyczerpanie i marnowanie energii. Panowanie nad swym życiem nie wymaga wysiłku, jest bezstresowe i przyjemne.

Zapytaj Siebie: „Co by się najgorszego stało, gdybym zrezygnował z kontrolowania?”. Zamknij oczy i przemyśl to.

Wiele osób twierdziło, że w czasie tego ćwiczenia nachodziły je myśli w rodzaju: „Bałbym się, że inni będą mnie kontrolować i manipulować mną; bałbym się utraty kontroli nad emocjami, ranienia innych ludzi, utraty wszystkich swoich pieniędzy; bałbym się, że zwariuję, zostanę skrzywdzony, odrzucony, że zrobię z Siebie idiotę” itd.

Zauważmy, że pod wszystkimi tymi stwierdzeniami kryje się lęk: lęk przed bólem, utratą czegoś. Lęku tego doświadczyliśmy po raz pierwszy przy narodzinach. Później przez różne negatywne lub traumatyczne doświadczenia. Pomyśleliśmy wtedy, iż możemy umrzeć i tylko kontrola zapewni nam bezpieczeństwo w przyszłości. Nic dziwnego, że tyle wysiłku wkładamy w kontrolowanie Siebie, innych i sytuacji. Wszyscy mamy ten problem, a to nie pozwala nam doświadczyć wolności, jaką daje ufność.

Kluczem do relaksu jest ufność. Ufność, że jesteśmy bezpieczni i że nie ma takiej naturalnej siły we wszechświecie, która by mogła nas ranić. Ufność, że przepływ energii w naszym ciele jest bezpieczny i uzdrawia Nas. Ufność, że to nasz umysł tworzy doświadczenie w ciele i w naszej mocy jest uleczenie wszelkich dawnych urazów. Ufność, że urodziliśmy się po to, by się cieszyć, a nie po to, by cierpieć, że za całym tym bólem i cierpieniem kryje się nasze prawdziwe dziedzictwo – ekstaza. Ufność, że człowiek praktykujący Integrację Oddechem, który przez to wszystko przeszedł, pomoże nam, tak jak pomógł innym.

Co nam mówi prawda o świecie? Że jest bezpieczny i wypełniony miłością. Musimy mu tylko zaufać, a im bardziej ufamy, tym mocniej doświadczamy, jak bardzo jest bezpieczny. Rezultatem braku ufności jest zawsze brak poczucia bezpieczeństwa i wsparcia w całkowicie bezpiecznym i wspierającym nas świecie, tak jak to było w przypadku człowieka, który chciał się cieszyć wspaniała paradą życia, ale bez przerwy koncentrował uwagę na chwiejnej platformie, na której stał, i ciągle się obawiał, że platforma runie. I potem ta platforma różnych jego wierzeń i przekonań rzeczywiście się zawaliła, a on spadł na solidny grunt rzeczywistości, znajdujący się centymetr niżej. Nie mógł przedtem dostrzec rzeczywistości i jej bliskości, ponieważ przykrył tę rzeczywistość platformą swych przekonań i swego uwarunkowania. Zaufaj życiu, a ono zaufa Ci na tyle, aby obdarzyć Cię całkowitym bezpieczeństwem i miłością.

Co by się stało, gdybyś całkowicie pozwolił być swoim uczuciom dotyczącym tak zwanej złej lub przykrej sytuacji. Nie mówię o akceptowaniu sytuacji, lecz o pozwoleniu na uczucia, które w związku z nią czujemy. Tak, poczułbyś się fizycznie odprężony. Ci, którzy uczyli się, jak sobie radzić ze stresem, wiedzą, że sposobem na pozbycie się fizycznego napięcia jest całkowite rozluźnienie ciała, m.in. poprzez oddychanie. Nikt nie wymyślił lepszego sposobu. Medytacja, joga, masaż i inne techniki są tak skuteczne dlatego, że rozluźniają wszystkie mięśnie i w ten sposób rozładowują stres.

Zrelaksowanie się jest wielce pomocne, ponieważ uświadomienie Sobie, że tkwi w nas tłumiona energia, zaczyna się zwykle od rozpoznania obszaru ciała, który jest napięty i nierozluźniony. Jeśli stawiamy opór procesowi, nie rozluźniając tego, co się pojawia, wędrująca przez ciało energia zaczyna wibrować. Wibracje te, które są absolutnie nieszkodliwe, mogą nas przestraszyć, zwłaszcza gdy nie czujemy się pewnie ze Sobą i z procesem. Gdy stajemy się świadomi swej emocjonalnej energii i przestajemy z nią walczyć, symptomy znikają i integrujemy ją jako przyjemną. Uczymy się w ten sposób, że pod bólem, napięciem i lękiem kryje się przyjemność i ekstaza. Może jest to dobra nowina dla tych, którzy znają tylko ból i lęk. Wystarczy poddać się każdemu swemu doświadczeniu, by je przekroczyć i wejść w rzeczywistość radości i miłości.

Jeśli całkowicie poddamy się procesowi, nie tylko unikniemy przykrych doznań związanych z intensywną energią emocjonalną, ale także nauczymy się ciągłej obecności w swej świadomości, czyli przytomności i uważności w każdej chwili obecnej. Zrozumiemy, że każde doświadczenie jest wielką przyjemnością, czy jesteśmy tego świadomi, czy nie.

Prawdziwy relaks polega na przemienności działania i odpoczynku. Zmiana jednego na drugie jest tak samo ważna jak pozostawanie przez jakiś czas przy jednym lub drugim. Nic nie robienie przez cały czas prowadzi do stagnacji, a z kolei nieustanne działanie powoduje w końcu skrajne wyczerpanie. To samo dotyczy studiów i nauki. Równowagę można uzyskać dzięki rozkoszowaniu się wieloma aspektami życia; zaburza ją nadmierne oddawanie się tylko jednej lub dwu jego stronom. Jeśli koncentrujemy się tylko na zdobywaniu wiedzy, łatwo możemy zapomnieć o innych przyjemnościach życia lub życiu rodzinnym, które jest równie ważne. Spacer, zabawa z kotem mogą być tak samo oświecające jak najgłębsza medytacja lub sesja oddechowa. Fanatyzm lub przesadnie poważne traktowanie jakiejś sprawy jest jeszcze jedną pułapką. A więc warto znaleźć czas na herbatę i ciastko.

Opracowanie na podstawie: C. P. Sisson „Wewnętrzne przebudzenie”.

 

Trening Autogenny Shultza w wykonaniu Rafała Seremeta