Fajnie sobie wyobrazić, że w dniu naszych urodzin otrzymaliśmy w prezencie cały świat. Drogocenne pudełko przewiązane niewiarygodnie pięknymi wstążkami! A niektórzy z nas z różnych powodów nie zadają sobie trudu, by rozwiązać te wstążki, nie wspominając już o otwarciu pudełka. Jeśli zaś je otwierają, to spodziewają się znaleźć tam jedynie piękno, zachwyt i ekstazę. Ze zdziwieniem odkrywają, że życie to również cierpienie i rozpacz. Samotność i zamęt. Wszystko to stanowi część życia. Nie warto przechodzić obok życia.
Warto poznać każdą rzecz z tego pudełka. Oto małe pudełeczko podpisane „ból”. Ono też należy do mnie. Dlatego otworzę je i przeżyję ból. A to pudełeczko podpisane „samotność”. Kiedy je otwieram, przeżywam samotność. I kiedy ktoś powie mi: „jestem samotny”, będziemy mogli częściowo zrozumieć jego samotność. Potem będziemy mogli razem potrzymać się za nasze samotne ręce. Możemy poznać to wszystko. Możemy poznać euforię, która tam jest i można ją znaleźć. Możemy zamieniać ból w radość, możemy zamieniać niepokój w prawdę, możemy zamienić rozpacz w nadzieję, to prawdziwe czary, możemy otrzeć łzy i zastąpić je śmiechem itd. Nie ma takiej rzeczy, której nie można zrobić. Jeżeli czegoś nie mamy, to nie znaczy, że w ogóle tego nie mamy. To znaczy tylko tyle, że nad tym trzeba popracować. To gdzieś tam jest i należy do nas.
Wielu z nas zamiast przyjąć ten niewiarygodny dar i żyć pełnią życia, mówią: „przeżyjcie za mnie moje życie”.
Jedno jest pewne, że jeśli pozostawimy nasze życie w rękach innych ludzi, to nigdy nie będziemy żyć. Każdy musi sam wziąć na siebie odpowiedzialność, by wybrać życie i by je dla siebie zdefiniować.
Wiele osób boi się życia. Boi się być takimi, jakimi są. Mamy wspaniałe, szalone pomysły ale ich nie realizujemy. Na przykład spotykasz atrakcyjną kobietę i myślisz; „powiem jej, że jest piękna”. Ale za chwilę kombinujesz: „nie, nie mogę”. A potem ona przez całe życie nie wie, że jest piękna! To wielka szkoda, bo jeżeli my sami nie żyjemy w pełni, to powstrzymujemy też innych od życia w pełni.
Boimy się życia i dlatego nie doświadczamy i nie dostrzegamy. Nie czujemy. Nie podejmujemy ryzyka! Nie zależy nam! A zatem nie żyjemy, ponieważ życie oznacza aktywne zaangażowanie. Życie oznacza ubrudzenie sobie rąk. Życie oznacza wskakiwanie w sam środek tego wszystkiego. Życie oznacza upadanie na twarz. Życie oznacza wychodzenie poza siebie – aż do gwiazd!
Ale to każdy musi zdecydować sam i za siebie: „Co życie oznacza dla mnie?”. Gdybyśmy każdego dnia przeznaczali na myślenie o życiu, miłości i uczeniu się tyle samo – albo choćby jedną czwartą – czasu, jaki spędzamy, planując, co będziemy jedli, to bylibyśmy nadzwyczajni.
Jeżeli zaniedbujemy życie, to ono w nas eksploduje. Można to porównać do próby przytrzymywania pokrywy kotła pełnego gotowej do wybuchu pary. Coś się musi wydarzyć. Prowadzi to do skrajnego lęku, bólu, samotności i obłędu, apatii, depresji. Takie są właśnie oznaki, że nie jesteśmy żywi, że nie żyjemy.
Dlatego jednym z najważniejszych wyborów jest wybranie siebie. Przestać się nienawidzić, przestać się krytykować i oceniać, stawiać cały czas wysokie poprzeczki, porównywać się z innymi itd.
Warto objąć się ramionami i powiedzieć sobie: „Jestem w porządku”. Kiedy pogodzimy się ze swoimi słabościami, osiągniemy sukces. One nie są czymś wielkim, to tylko drobna część mnie. Powiedzieć sobie: „myślę, że jestem niepowtarzalny, ponieważ mam do powiedzenia coś niepowtarzalnego, poświęcić swoje życie na odkrywanie tego, co to jest. Dzielić się tym z innymi. Stawać się tym wszystkim czym jestem. Dbać o swoją godność, szacunek, dbać o integralność. Nikt nie jest w stanie nas upokorzyć, poza nami samymi.
Każdy z nas ma swoją historię. Niektórzy mieli cudownych rodziców, inni zdegenerowanych. Jedni mają historię niepełną, z wielkimi białymi plamami. Historie innych są bogate i ekscytujące. Każdy z nas wnosi wyjątkową historię. Ma za sobą takie doświadczenia emocjonalne, jakich nie ma nikt poza nim. Niektórzy z nas w tej właśnie chwili są bardzo samotni i zrozpaczeni. Niektórzy w tej właśnie chwili odczuwają zamęt. Niektórzy są zgorzkniali, inni radośni. Niektórzy w ekstazie. Wszystkie te stany i emocje są ważne. Wszystkie są dobre. Wszystkie są piękne. Obejmijmy je wszystkie – bo są częścią nas samych.
Czasami za bardzo analizujemy, za bardzo kombinujemy, za dużo myślimy. Ktoś do nas mówi: „Kocham Cię”, a my na to: „przedstaw mi swoje warunki”. Doszliśmy do tego, że nie potrafimy już prawdziwie czegoś przeżywać. Wszystko, co się nam przytrafia, wpada najpierw do przedziwnego filtrującego urządzenia i wypada z niego nie jako to, czym jest, ale jako to, czym chcielibyśmy, by było. Właśnie dlatego się nie zmieniamy. Nie rozwijamy się, nie dojrzewamy. Idziemy przez życie, robiąc każdego dnia to samo. Mimo to mamy swoją historię, jedyną na świecie. Cudowną. Niezależnie od tego, jaka ona jest, ta historia już była i minęła. Warto ją ukochać i objąć ją. Warto odkryć na nowo przebaczenie. Trudno wybrać życie bez przebaczenia.
A potem wziąć w ramiona siebie. Odkryć na nowo, że jesteśmy wyjątkowi, niepowtarzalni, cudowni. Pewnie, że niejedno schrzaniliśmy. Pewnie, że czasami postępujemy głupio. Popełniamy błędy bo inaczej nie ma innego sposobu na rozwój. Jednak najwspanialsze jest to, że gdziekolwiek byśmy byli, mamy w sobie potencjał, by się rozwijać. Są w nas niezmierzone przestrzenie do odkrywania, do szukania…
Opracowanie własne na podstawie: Leo F. Buscaglia „Radość życia, o sztuce miłości i akceptacji”.