Złość należy do emocji najczęściej potępianych społecznie. Obejmuje szeroki wachlarz przeżyciowo-ekspresyjny i w odbiorze społecznym nie może inaczej jak tylko uchodzić za emocję niedobrą, brzydką, prostacką czy chamską. Ale czy zawsze i w każdym przypadku na taką ocenę zasługuje? Otóż NIE.
Złość może być uzasadnioną i mądrą reakcją organizmu na zaistniałą sytuację. Złość to jedna z podstawowych i powszechnych reakcji na sytuację, które blokują zaspokojenie potrzeb lub przerywają działanie zmierzające do osiągnięcia celu. Złość może mobilizować do działania.
Gdy nam w urzędzie przed nosem Pani zamyka okienko, wystawiając karteczkę „wyszłam do kierownika”, frustracja, irytacja, złość, strata czasu, niemożliwość załatwienia sprawy nie wywoła uśmiechu na twarzy, ani euforii, ale właśnie złość. W tym przypadku jest ona jedyną logiczną reakcją na kaprys Pani z okienka. Każda inna emocja w tym miejscu byłaby nieadekwatna, dziwna, pasująca bardziej do bezcielesnych aniołów niż do żywych ludzi. A więc złość ma tutaj rację bytu. Zamiast walenia pięścią w okienko, podarcia karteczki czy po prostu przyjęcia zrządzenia losu ze spokojem i powiedzenia sobie: „trudno poczekam”. Złość zarysowana w tej sytuacji spełnia funkcję motywacyjną do zaradczego działania. Nie tylko skupiona jest na fakcie frustracji, ale również na próbie wyjścia z niewygodnej sytuacji.
A jednak nie lubimy irytacji, frustracji, złości, gniewu. Nie lubimy gniewu u innych, nie lubimy gniewu u siebie. Nie akceptujemy go. Ten gniew budzi w nas lęk, napięcie, dyskomfort.
Wielu ludzi na podstawie własnych przeżyć i obserwacji innych osób uważa, że lepiej jest wyładować złość niż nosić ją w sobie pod postacią urazu, bo ta psuje relacje międzyludzkie. Jeśli zatem ktoś nas zezłości, zirytuje, sfrustruje to stłumienie niewyrażonej złości wcale nie poprawi sytuacji w relacji z drugą osobą, nie zachowa jej na dotychczasowym poziomie, a wręcz przeciwnie – pogorszy jej jakość. Jakie jest tu wyjście? Sprawa jest na pozór prosta, chociaż niełatwa, a mianowicie powiedzieć o tym, co nas w jego zachowaniu/zaniedbaniu złości, frustruje, irytuje. Przymknięcie oka, jakby nic się nie stało – nie rozwiąże problemu złości. Powoduje to niepotrzebne napięcie, gromadzenie się złości i konsekwencje w przyszłości.
Nasza złość wyrażona w odpowiedniej formie i nasileniu może motywować drugą osobę do oczekiwanego działania. Sam fakt gniewu staje się czynnikiem motywującym do eliminacji bodźców, zachowań i sytuacji wywołujących go u osoby, a także lęku przed ewentualnymi negatywnymi konsekwencjami.
Czasami nie dostrzegamy różnicy między złością a agresją, nie wiemy co to jest agresja bierna.
Gdy ktoś nas popycha, drapie, bije, wyzywa, oskarża, używa obelg, grozi, niszczy przedmioty to nie mamy wątpliwości że to jest zachowanie agresywne. Przemoc w języku może być jawna lub ukryta. Ktoś, kto atakuje otwarcie, z reguły niczego nie owija w bawełnę, wręcz wali prosto z mostu: „ty kretynko, ty idioto….”, prowadzi otwartą bitwę a słowa są jego bronią.
Natomiast ukryty agresor toczy wojnę podjazdową, wbijając nam nóż w plecy, zadając ciosy poniżej pasa. Agresję ukrywa w półsłówkach, fałszywym współczuciu, w niewinnych z pozoru żartach.
Zakamuflowaną przemoc trudniej rozpoznać i trudniej się jej przeciwstawić. Intuicja, uczucia, mówią, ze coś jest nie tak, bo czuję się zraniona, poniżona, sfrustrowana, bezsilna, ale nie wiem, właściwie o co chodzi.
Bierna agresja najczęściej wiąże się z problemem okazywania złości. Ludzie boją się lub nie umieją komunikować otwarcie, że coś im się nie podoba, że na coś się nie zgadzają. Zamiast tego robią na złość, obrażają się i nie odzywają, demonstrują chłód emocjonalny, zmniejszają poziom zażyłości, unikają kontaktów osobistych, telefonicznych, mailowych itp. lub je ograniczają, nie wiadomo o co tak naprawdę chodzi, udają, że zapomnieli o czymś, co dla drugiej osoby było ważne, zaprzeczają złości w sytuacji kiedy ją przeżywają i widać gołym okiem po zachowaniu, unikają odpowiedzialności i zwalają ją na drugą osobę, obwiniają innych, oszukują, nie spełniają obietnic i przerzucają winę na innych, używają sarkazmu, ironii, pouczeń że to tylko żarty, zamykają możliwość otwartej komunikacji „nic się nie stało, wszystko jedno”. Często zupełnie nie uświadamiamy sobie, że jesteśmy jej sprawcami.
Jeśli ktoś celowo nie będzie się do nas odzywał tym sposobem postawi na swoim i zmusi nas do określonego zachowania. W rzeczywistości bierno-agresywny człowiek czerpie satysfakcję z sytuacji gdy inni tracą panowanie nad sobą. Pozwala mu to na wyrażenie pogardy i napawanie się cudzym “przewrażliwieniem”.
Stosowanie biernej agresji najczęściej świadczy o niskiej samoocenie, ale też lęku przed zranieniem. To może utrudniać bliskość, intymność i szczerość. Często stosują takie zachowania osoby, których rodzice podobnie się zachowywali np. kiedy dziecko zrobiło coś źle, matka przestawała się odzywać. Dla dziecka może to być bardzo trudne z powodu lęku, że nie będzie akceptowane i kochane przez rodzica, jeżeli nie spełni jego oczekiwań. Tego typu doświadczenia mogą owocować tym, ze powielamy takie zachowania w życiu dorosłym, bo inaczej nie potrafimy wyrażać niezadowolenia.
Jeśli czujemy że „coś jest nie tak” lub sytuacja jest nie jasna lub emocjonalnie trudna, należy zdobyć się na odwagę i mówić głośno o tym, drążyć temat i konfrontować z tym, co nam nie pasuje. Tylko takie zachowanie może nam dać rozwiązanie problemu. W takiej sytuacji możemy bać się odrzucenia ponieważ mamy zarejestrowane złudne przekonanie z przeszłości, że jeśli nie spełnimy oczekiwań drugiej osoby, nie dostaniemy upragnionej aprobaty. Ale musimy mieć świadomość że zakres tych oczekiwań może stać się nieskończony i zabraknie miejsca na nas samych i na nasze potrzeby.
Opracowanie własne na podstawie: redakcji naukowej Bernarda Berezy „Oblicza złości”