„Związek może istnieć tylko wówczas, gdy wejdziemy w świat drugiej osoby, pary chcące uleczyć relację, muszą nauczyć się rozumieć siebie nawzajem. Dopiero wtedy rozpoczyna się etap, kiedy partnerzy mogą zadać sobie pytanie: Jakie obciążenia z przeszłości, jakie nieświadomie zakładane maski przeszkadzają mi budować szczęśliwy związek? Praca, która się w tym momencie rozpoczyna, przypomina układanie puzzli, szukamy powiązania naszych obecnych wzorców zachowań z wcześniejszymi wydarzeniami. W naszej biografii powinniśmy poszukać wywoływaczy, reguł i wzorców, według których nieświadomie kształtujemy nasz związek”.
Problemy uwidaczniają się wciąż na tych samych obszarach: w komunikacji i wzorcach zachowań, w odmiennym u kobiet i mężczyzn sposobie postrzegania rzeczywistości, w projekcjach przenoszonych z domu rodzinnego, a przede wszystkim w specyficznym podejściu do samych siebie osób doświadczających traumatycznych relacji w przeszłości.
Romans nie zdarza się tak po prostu. Najczęściej jedno z dwojga już od dawna nie czuje się w związku dobrze. Często rolę odgrywa tutaj nuda, jeszcze częściej monotonny seks lub jego brak. Osoba zdradzająca próbuje zrekompensować sobie deficyty występujące w związku.
Kochanka lub kochanek ma do zaoferowania emocjonujące urozmaicenie szarej codzienności. Związany ze spełnioną seksualnością wzrost poziomu endorfin wywołuje podniosłe uczucia. Komunikacja z nowym partnerem lub partnerką przychodzi z łatwością, ponieważ nie jest obciążona frustracjami dnia codziennego. Wspólne przedsięwzięcia, podróże, wszystko to, co z mężem (żoną) już od dawna nie wychodziło spontanicznie, ponieważ wymagało zbyt wielu uzgodnień związanych z potrzebami dzieci, starszych rodziców, znacznie lepiej wychodzi z nowym partnerem. Na korzyść kochanka (kochanki) przemawia również wiele nieprzyjemnych wspomnień związanych z mężem (żoną).
Kochankowie mają do zaoferowania również odciążenie od codziennych frustracji: są otwarci na problemy partnerskie swoich wybranków. Przynajmniej na początku związku kochanka czuje się jak „lepsza kobieta”, która lepiej rozumie mężczyznę. Natomiast nowy mężczyzna czuje się jak opiekun i rycerz, mający przewagę nad swoim konkurentem. Omawianie problemów małżeńskich służy jako kolejny czynnik podkreślający powagę romansu. Mało który mężczyzna i mało która kobieta romansujący poza związkiem mówią otwarcie, że nigdy nie chcieliby się rozstać ze swoim mężem lub żoną. Przeciwnie, rozstanie jest oczekiwane jako wydarzenie, które ma nastąpić w najbliższym czasie. Mimo iż, statystyka dostarcza zupełnie innych informacji – tylko w przypadku jednej czwartej rzeczywiście dochodzi do rozstania – nie znam kochanków, którzy uporczywie nie wierzyliby, że rozstanie męża i żony jest kwestią najbliższego czasu.
Wielu zataja bowiem swoje prywatne szczęście pod pretekstem uniknięcia obciążenia partnera. Jednak to powoduje, że w obydwu związkach dochodzą do głosu destrukcyjne wzorce: kłamstwo i zdrada. Obydwie kobiety (obydwaj mężczyźni) są oszukiwane (oszukiwani), a kochanka (kochanek) skazana (skazany) na życie w ukryciu. Trudność radzenia sobie ze zdradą często powoduje również, że romans „eksploduje”. Bowiem kochanek lub kochanka po pewnym czasie nie są już skłonni do traktowania swojego życia jak „romansu”. Żądają dla siebie miejsca w życiu nowego partnera i najczęściej wywierają na nim większą lub mniejszą presję. I to właśnie w tym momencie prawda często wychodzi na jaw. Po skonfrontowaniu nie tylko z decyzją o rozstaniu, ale również koniecznością realnego opuszczenia małżonka i dzieci, większość osób wybiera rodzinę. „Nowi” odchodzą z niczym, pozostając z poczuciem bycia wykorzystanym, z wściekłością i frustracją.
Sprawę „ułatwiają sobie” pary, w których romans od samego początku jest jasno podawany do wiadomości. W takim przypadku, gdy przeminie pierwsza złość, kobieta i mężczyzna są w o wiele lepszej formie, aby szukać rozwiązań. Nie ma kłamstw, nie udaje się zaufania. Kryzys jest widoczny i można się z nim zmierzyć. Kobiety zmagają się wówczas z uczuciem bezwartościowości, u mężczyzny przeważa uczucie opuszczenia. Często zarówno to pierwsze, jak i drugie ma swoje korzenie w domach rodzinnych. Gdy każde z nich pracuje nad swoim tematem, istnieje duża szansa, że nastąpi poprawa. Partnerzy, którzy się rozstają, robią to w sposób bardziej przyjazny.
Po co walczyć o związek?
Żyjemy przecież w czasach, kiedy przeżyć można nawet bez przywiązania do rodziny. Z nowym mężczyzną, z nowym przyjacielem przynajmniej przez jakiś czas będzie lepiej, a później znów można dokonać zmiany. Dzieci? Dla wielu osób potomstwo oznacza przede wszystkim ograniczenie swoich własnych możliwości. Dzieci wiążą, a to niejednokrotnie jest odbierane jako upośledzenie.
Mimo tych ograniczeń, model stałego partnerstwa wciąż jest bardzo na czasie i to nie tylko w wiejskich okolicach, ale również w wielkich miastach. Mimo że spotykamy tam przede wszystkim odnoszących sukcesy singli, dla których wszelkie możliwości zdają się stać otworem, to właśnie u nich tęsknota za pełnym zaufania, stałym związkiem jest wyjątkowo duża.
Dlaczego usilnie poszukujemy związku?
Przyszliśmy na świat z umiejętnością wiązania się. Dzięki kontaktowi z matką lub inną zaufaną osobą w pierwszym roku życia rozwijają się tak ważne umiejętności współczucia i zdolności wczuwania się. Później inni dostarczają nam komentarzy odnoszących się do naszego zachowania. Uczymy się dopasowywania do większych niż rodzina systemów społecznych, a towarzystwo innych ludzi zazwyczaj sprawia nam przyjemność. Tylko nieliczni dobrowolnie wybierają samotność jako formę życia. Wielu ludzi czuje się samotnych, ponieważ nie mają nikogo, kto by się o nich troszczył.
To właśnie jeden z często wymienianych powodów: związek jako gwarancja zabezpieczenia przed samotnością. Jednak wiele par, mimo iż pod jednym dachem, żyje w emocjonalnym rozdzieleniu. Czy w takiej sytuacji samotność w obecności drugiej osoby odczuwa się o wiele silniej niż wówczas, gdyby rzeczywiście było się samemu? Związek również nie jest gwarantem zaspokojenia osobistych wyobrażeń o szczęściu. Scenariusz nie może być realizowany długoterminowo, ponieważ ludzie się zmieniają. Prawdopodobnie nie zrozumiemy sensu związku za pomocą praktycznych przemyśleń, mimo że nawet dzisiaj wiele par bierze ślub z powodu korzyści podatkowych.
Nasze życie ma sens, a ów sens w dużej mierze polega na pracy nad brakami i błędami. A gdzie, jeśli nie w stałym związku, możemy szybciej poznać nasze braki, nasze niezagojone rany i traumy? Kogoż innego, jeśli nie naszego partnera, dopuszczamy tak blisko?
Dzięki tak przeżywanemu związkowi partnerzy mają szansę ujrzeć siebie samych i swoją relację bez zniekształceń, w całej pełni. Nigdy nie wyjaśnimy naszych wzorców szybciej niż wówczas, gdy codziennie działamy na nerwy naszemu partnerowi, a on to komentuje…
Kto odważy się porzucić maskę, aby odnaleźć drogę do siebie i do „MY”, zyska przyjaciela, przyjaciółkę na całe życie. Dwoje walczących ze sobą ludzi staje się partnerami, którzy wspólnie realizują cele, a poza tym sprawiają, że jest im ze sobą dobrze. I tak stały związek może być fundamentem dla wzrostu, na którym oboje się realizują, krocząc przy tym wspólną drogą.
Opracowanie własne na podstawie: Ch. i A. Sautter „Gdy opadną maski” Terapia związków.